Powiedz mi, gdzie czytasz, a powiem ci, kim jesteś – czyli czytanie w komunikacji miejskiej i KONKURS
Coraz częściej narzekamy na czytelnictwo w Polsce – jakość, ilość, zasięg i czego to innego socjologowie nie wymyślą. Media biją na alarm i średnio co tydzień trąbią o tragicznej sytuacji, wieszcząc koniec polskiego czytelnictwa i ubolewając nad upadkiem kultury w kraju nad Wisłą. Tymczasem rzut oka na podróżnych warszawskiej komunikacji miejskiej pokazuje rzecz zgoła odmienną (bo przecież, jak napisał Eco – Nie myśl, że książki znikną). Od dobrych kilku miesięcy noszę się z zamiarem napisania kilku słów na ten temat, ale niemal codziennie fotografuję nowe okazy, których kwintesencję znajdziecie w tej fotorelacji 🙂 Bo oto nawet nowiutkie bannery w drugiej linii metra informują o zbawiennym jego wpływie na poziom czytelnictwa.
Czytam w pociągach, tramwajach, autobusach i metrze, szczególnie intensywnie, odkąd pracuję na drugim końcu miasta. Czytam, ale też obserwuję – prawie tak, jak Joanna Bator, która w tokijskiej komunikacji nie czyta, bo woli… podglądać książki innych podróżujących. Jakie obserwacje nasuwają się mnie, badaczowi zwyczajów grasujących po mieście drapieżników – Czytaczy?!
Oto krótki (i subiektywny) przegląd typów czytaczy komunikacyjnych 🙂
Zawieszony na rurce, przyciśnięty do ściany – w każdych warunkach znajdzie miejsce i czas na lekturę. Zazwyczaj gromadzą się stadami.
Obkłada książki papierem lub gazetami – wstydzi się tego, co czyta (z obserwacji Czytaczy Nieśmiałków wynika, że zazwyczaj jest to kolega Grey, choć coraz częściej już nikogo nie krępuje; ewentualnie u czytelników starszej daty – Harry Potter).
CZYTACZ TRÓJPASKOWY
Jeden z moich ulubionych typów Czytaczy – żywa ilustracja powiedzenia: nie oceniaj książki po okładce – czyli ludzie, których nie posądzalibyśmy o miłość do literatury 🙂 Jeden z okazów często jeździ ze mną porannym pociągiem, a jego ostatnią lekturą była książka Religie wschodu!
Czytacze z rodziny hamburgerów, to grupa chyba najczęściej spotykana – ściśnięci na wąskich siedzeniach niczym mięso w hamburgerze, przylegają do siebie szczelnie, nie ruszając (z wiadomych względów) łokciami.
CZYTACZ ULUBIONEK VEL BRATNIA DUSZA
Mój ulubiony typ Czytacza, czyli ten, który grasuje po mieście z książkami moimi (!) ulubionymi lub z tymi, które aktualnie czytam. Na zdjęciach – czytelniczka Anne Fadiman. Żałuję, ale swego czasu nie zdążyłam zrobić zdjęcia dziewczynie, która siedząc naprzeciw mnie, również czytała Zieloną sukienkę.
CZYTELNIK GABARYTEK
Osobniki z rodziny Czytelnika Gabarytka niczym mróweczki (tudzież żuczki gównojadki) codziennie targają ze sobą lektury cięższe od nich samych. Albo są zaciekłymi przeciwnikami czytników albo… trenują 😉
CZYTELNI(CZ)K(A) TOREBKOWA
Czytelniczki (bo to jednak kategoria kobieca) torebkowe nie lubią pokazywać okładek, lecz z zacięciem wciskają je w położone na kolanach torebki. Mnie też zdarza się być jedną z nich. Ostatnio chyba wtedy, gdy czytałam powieść Bóg, honor, trucizna 🙂
CZYTACZ WYLOTOWY
Zazwyczaj przedstawiciele tego gatunku grasują przy drzwiach autobusów, tramwajów i pociągów. Może gdyby się zbytnio zaczytali, mogliby “przeczytać” przystanek? Lepiej zatem być na wylocie 🙂
CZYTELNI(CZ)K(A) HARLEQUINEK
Zabawny typ czytelniczy, zazwyczaj nieco posunięty w latach, który podróże bliższe i dalsze umila sobie lekkimi (dosłownie i w przenośni) lekturami o Wielkiej Dozgonnej Miłości Na Końcu Świata.
CZYTACZ SZPANER VEL MODNIŚ VEL KORPUŚ
Oto Czytacz wymuskany, elegancki, niekoniecznie wtapiający się w otoczenie, ale styl i szyk bije po oczach. Dopełnieniem jego wizerunku jest modna (najczęściej offowa) książka lub lektura wgrana na tablet.
CZYTACZ MŁODZIK
Najbardziej urocza grupa Czytaczy. Jej przedstawiciele są niewielcy, ale dość głośni i wyjątkowo radośni w swym szczebiocie i dukaniu sylab <3
***
CZYTELNIX SZUMIX
Niepoprawny lekturoman, który codziennie w komunikacji miejskiej i pozamiejskiej zamienia się w inny gatunek Czytelnika 🙂
A Ty, którym Czytelnikiem jesteś? 🙂
Jeśli tak – Kronika kota nakręcacza i księgarnia internetowa Bonito zachęcają do zabawy!
Wystarczy, że w ciągu najbliższego tygodnia prześlecie do mnie zdjęcia, które ilustrują “czytelnictwo komunikacyjne”. Forma jest zupełnie dowolna – możecie rzecz potraktować dosłownie lub w przenośni – liczy się pomysł i efekt 🙂
Zdjęcia (dowolna ilość) powinny zostać zatytułowane i przesłane na adres kotnakrecacz@gmail.com do przyszłej środy (1 lipca) do godziny 23:59 🙂 Będzie mi również miło, jeśli udostępnicie informację o konkursie na swoich facebookowych profilach, ale nie jest to warunek 🙂
Przydzielę trzy nagrody – w zależności od tego, którą książkę chcielibyście otrzymać, dlatego proszę o taką informację 🙂
25 komentarzy
Agata P
Genialna kolekcja zdjęć 🙂 Wypatrywałam trochę siebie, bo też jestem z Warszawy i spędzam dziennie prawie 3 godziny w środkach komunikacji miejskiej 😉 Zazwyczaj jestem Czytaczem Hamburgerem, często też Gibonem, Gabarytkiem i Czytelniczką Torebkową. Konkurs świetny, zacne nagrody, więc chętnie wezmę udział.
Natalia Szumska
Będę Cię zatem wypatrywać! 🙂
A do konkursu serdecznie zapraszam :))
Anna Potuczko
W autobusie, którym wożę się do pracy każdego dnia pozostaje mi najczęściej tylko gibanie przy poręczy, dzisiaj tak czytałam Barańczaka 🙂
Natalia Szumska
Barańczak i gibanie <3
Połączenie idealne 😀
nejimakidori89
Super pomysł na artykuł! I klasyfikacja Czytelników też zabawna ^^ Ja chyba jestem typem torebkowym, ale chyba nie z potrzeby ukrycia okładki – tak po prostu wygodniej 🙂 No chyba, że nie ma gdzie siedzieć – wtedy jestem Gibonem xD
Często mam refleksję, patrząc na tych zacięcie czytających podróżnych, że Ważni Ludzie z Telewizji mogą sobie wsadzić w nos swoje czarnowidztwo o umierającym czytelnictwie. Pf. Wyjdźcie trochę do ludzi.
Natalia Szumska
Przez szklany ekran rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej 🙂
przynadziei
mi chyba najbliżej go gibona – o ile ten gatunek potrafi chodzić czytając 🙂
pozdrawiam
R
Natalia Szumska
Wierzę, że potrafi, dlatego i ja nim bywam 🙂
Silwercross
Ja również czytam chodząc 🙂
Ostatnio czytałam, że w Warszawie mają powstać ścieżki dla używających smartwonów. O nas nie pomyśleli (mieszkam w dużo mniejszym mieście).
Ola
Widzę, że tam, gdzie korzystasz z komunikacji, pasażerowie czytają stadami:) Ja nie czytam podczas drogi. Mam pięć minut do pracy. Ale Twoje spostrzeżenia prześledziłam z przyjemnością i uśmiechem:)
Natalia Szumska
Są zalety 40-kilometrowej drogi do pracy 🙂
I bardzo się cieszę z Twojego uśmiechu 🙂
Silwercross
Trochę we mnie gabarytka, trochę czytelniczki torebkowej, odrobinę więcej czytacza wylotowego. 🙂
Natalia Szumska
Prawdziwy Czytacz Kameleon 😀
Striped Dot
Ja gdy dojeżdżałam pociągami do Warszawy często zmieniałam się w "gabarytka" – nie wiem sama dlaczego, chyba po prostu grubsze książki są bardziej sympatyczne i nie kończą się wraz z końcem podróży. 🙂
Natalia Szumska
Oczywiście – cegła to podstawa 🙂
Gosia Zielono Mi
Jestem Gabarytek i Torebkowa:) – ale tylko późną jesienią/zimą, bo przy sprzyjającej pogodzie poruszam się rowerem – damką:) Damka ma koszyk – w koszyku: torebka – w torebce: książka (najczęściej grubawa:)), ale ja nie opanowałam sztuki pedałowania i czytania… Co do konkursu – masz tu jedną książkę, do której aż się trzęsę, ale jak podglądać/fotografować,skoro się nie używa autobusów…:(?
Natalia Szumska
Dlatego właśnie proponuję, żeby ująć rzecz przenośnie lub dosłownie (i nie przywiązywać się do słowa 'miejskiej' :))
Więcej podpowiedzieć nie mogę 🙂
Melania K.
Świetne zdjęcia 🙂 fajny post – ja chyba najbardziej torebkowa, bo gdy miejsca jest mało trzymam torebkę na kolanach i na niej książkę 😀
Natalia Szumska
Też taką czytaczką dziś byłam 🙂
Kasiek
suuuuper akurat się wybieram gdzieś komunikacją – będzie okazja 🙂
Natalia Szumska
Koniecznie – zapraszam 🙂
Ann RK
Zdecydowanie szumix, tzn. annix. 😛
Natalia Szumska
Tak właśnie myślałam 🙂
Pani Lecter
Szkoda, że się spóźniłam. Może innym razem. U mnie w komunikacji ciężko zobaczyć kogoś z książką. Może dlatego, że to wyznawcy ''hamburgerów'' i na książkę nie ma miejsca. Ostatnio zastanawiałam się czy nie przewrócić kartki językiem, żeby nie zabić pani obok.
Natalia Szumska
No cóż, to niestety bolączka miast. Ale mam wrażenie, że czytających podróżujących jest coraz więcej 🙂