„Na zawsze w lodzie”

Na polskim rynku wydawniczym pojawiła się kolejna, klasyczna już, pozycja z gatunku literatury polarnej  – „Na zawsze w lodzie” Owena Beattiego i Johna Geigera. Pierwsze wydanie tej książki ukazało się w Kanadzie 35 lat temu, teraz uzupełniono je o przemowę Margaret Atwood oraz posłowie dotyczące odnalezienia u wybrzeży północnej Kanady wraków Erebusa i Terroru –[…]

Zmiany, zmiany, zmiany…

Jak niektórzy z Państwa może już wcześniej zauważyli, Kronika kota nakręcacza zniknęła z blogosfery, a właściwie nie tyle zniknęła, ile przepoczwarzyła się w Punkty widzenia. Oto, co (i dlaczego) się zmienia: ♣ Życie rodzinne i zawodowe pochłonęło cały mój zapał do pisania, co łatwo było zaobserwować w częstotliwości publikowania recenzji. ♣ Czytam nadal dużo, ale[…]

Niezłomny Ernest Shackleton i jego towarzysze

Zostanie zapamiętany nie tyle dzięki własnym osiągnięciom, jak choćby przez wyprawę z 1909 roku, podczas której dotarł na południe dalej niż ktokolwiek przed nim – ale dzięki temu, co potrafił wykrzesać z innych ludzi. U źródła jego daru przywództwa w czasie kryzysu leżało niewzruszone przekonanie, że zwyczajni ludzie są zdolni do bohaterskich czynów, jeśli tylko[…]

Zimowe notatki z lektury „Spisu lokatorów” i „Nie ma takich kobiet”

Nie jest tajemnicą, że uwielbiam Wydawnictwo Warstwy. Głównie ze względu na specyficzne zjawisko, które roboczo nazywam sobie redakcyjnym i typograficznym szacunkiem do czytelnika. Każda książka Warstw, która do mnie trafiła była małym wydawniczym arcydziełem (co tłumaczy fakt, że żadna z nich nie miała wersji elektronicznej), zarówno pod względem zawartości, jak i „opakowania”. Nie inaczej jest[…]

Holo-polo, czyli przepis na spore pieniądze wydawców i święte oburzenie specjalistów

Zaleją nam rynek! To koniec kultury! Co jeszcze może być w Auschwitz w tytule? Gorzej być nie może! Osiągnęliśmy dno! Co za ciulowe okładki! Ta moda nas wykończy! Kto w ogóle czyta to badziewie? Oto garść cytatów wyrażających święte oburzenie wobec obecnego trendu na rynku książki, który to trend ktoś (niestety nie ja) nazwał zgrabnie[…]

Warszawa, XVII-wieczny „Gościniec” Adama Jarzębskiego i rekonstrukcje Tomasza Kulsa

Józef Ignacy Kraszewski w XIX wieku pisał w „Kopciuszku” o Warszawie tak: „Poczciwa Warszawa jest często dobroduszna i łatwowierna, choć oba te przymioty drogo opłaca”, a nie był przecież świadkiem większości historycznych i politycznych katastrof (a czasem po prostu zmian), które dotknęły miasto. Pożary, przebudowy, szwedzki potop, powstania narodowe, wojny światowe, powstanie w getcie, powstanie[…]

„Auroville” – czy potrzebna nam utopia? (kapsułka recenzyjna)

„Ganbare! Warsztaty umierania”, pierwsza książka Katarzyny Boni, jaką czytałam, zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Dopracowaniem, literackością, zaangażowaniem, koncepcją, wykonaniem, językiem – absolutnie wszystkim. Czytałam ją wielokrotnie, także moim uczniom w ramach „leżakowania z książką”, i jest dla mnie wzorową pozycją tak zwanego „reportażu literackiego”. Kiedy więc do księgarń trafiło „Auroville. Miasto z marzeń”, wiedziałam, że[…]

„Od dwóch tysięcy lat” – kapsułka recenzyjna

Dwudziestoośmioletni Mihail Sebastian, napisał i wydał „Od dwóch tysięcy lat” 85 lat temu. Był rumuńskim pisarzem, dramaturgiem i absolwentem prawa. Pech chciał, że Rumunia z czasów dwudziestolecia międzywojennego, to Rumunia rodzącego się faszyzmu i antysemityzmu w różnych odsłonach. I właśnie o przemianach tych ruchów w skali mikro jest ta „powieść”, którą z rozmysłem wpycham w[…]

Jak nie zwariować w czasach zarazy #2 – czasopisma

Jednym z naprawdę niewielu pozytywnych skutków obecnego stanu epidemiologicznego jest fakt, że nieco lepiej idzie mi reanimowanie bloga. Tak jak zapowiadałam w artykule dotyczącym lokalnego zdybywania książek (KLIK) nałożyłam na siebie misję szukania sposobów na to, jak można ogarnąć życie, kiedy nie można wychodzić z domu, choćby do pracy. I tak oto wpadłam na kolejny[…]

Wyspa niebieskich lisów – patronat

Ważne cytaty Te niezliczone zadania, które zdawały się tak łatwe, kiedy je śmiało szkicowano w dworskich komnatach w Sankt Petersburgu, okazały się znacznie bardziej wymagające na Syberii, pozbawionej infrastruktury, zapasów i odpowiedniej siły roboczej. Steller zabawił dłużej, niż powinien. Jol (rodzaj żaglowca) na niego czekał, więc nerwowo wiosłował z powrotem w stronę okrętu. Ze zdziwieniem[…]