literatura faktu

Kto nakręcił wielki zegar wszechświata?

 

Zadziwiające jest to, że coś tak użytecznego i tak oczywistego – jeśli spojrzymy wstecz – umykało największym myślicielom przez tysiące lat. W kształtowaniu się nowoczesnego świata ten sam wzór pojawiał się jednak raz po raz: jakiś geniusz pojmował abstrakcyjną ideę, której nikt przed nim nawet nie chwytał, a wraz z upływem czasu jego odkrycia wnikały tak głęboko w nasze życie, że zapomnieliśmy, iż kiedyś ludzie żyli bez nich.

 

 

Mało który wiek (jeśli w ogóle) był gorszy niż wiek XVII. Wojny, głód, śmierć, zaraza, a w Londynie także pożary to tylko początek długiej listy nieszczęść, jakie w ciągu tego parszywego stulecia dotknęły Europę. Paradoksalnie w tym samym czasie narodziła się także współczesna idea nauki. Nauki, która wychodzi z filozofii (bo zanim wyjdzie z teologii minie jeszcze 10 dekad) i staje się dziedziną samą dla siebie. O stuleciu tych, którzy na zawsze zmienili rzeczywistość pisze Edward Dolnick w Wielkim zegarze wszechświata. Wieku geniuszy i narodzinach nowoczesnej nauki. I robi to… ekhm… genialnie!.

Za geniusz trzeba płacić – własnym potem, łzami, czasem krwią. Ludzie, którzy potęgą umysłu i wewnętrzną naukową odwagą wyprzedzają epokę, w której żyją, nie są mile widziani. A jeśli dołożymy do tego fakt, że samym mistrzom nauki nie najłatwiej żyje się z własną osobą, a jeszcze trudniej w relacjach społecznych, wychodzi czarno na białym – geniusz to człowiek nieszczęśliwy. O Newtonie mówiło się nawet, że jako naukowiec osiągnął co prawda sukces, ale jako człowiek był potworem. Ale może warto czasem poświęcić człowieczeństwo w imię nauki?

Spróbujmy sobie wyobrazić świat, w którym nie istnieją tak podstawowe prawa, jak prawo ciążenia, rachunek całkowy i różniczkowy, świat, w którym nie ma pojęcia przyspieszenia, nie ma lunety i mikroskopu, a planety krążą wokół Ziemi (!) w sobie tylko znany sposób ruchem… nieokreślonym. Prędzej czy później ktoś by to wszystko wymyślił, odkrył, opisał, niemniej jednak współczesność ma za co dziękować właśnie tym XVII-wiecznym geniuszom – Kartezjuszowi, Galileuszowi, Keplerowi, Newtonowi, Leibnizowi i organizacji, w której działalność większość z nich była zaangażowana – Royal Society.

Ich działalność i wzajemne relacje (w końcu nauka to sport kontaktowy) mogą nas dziś bawić, a nawet wywoływać uśmieszek politowania. Ale też tym ciekawiej czytać o ich pomysłach – choćby na dogryzanie sobie wzajemnie.

 

 

 

Niemniej jednak zmienili świat. W swoich dążeniach do czytania boskiej instrukcji i szyfru, jakim Bóg miał im zapisać kod do rozumienia wszechświata, który nagle stał się nieskończony, posunęli się niechcący do tego, że pomniejszyli znaczenie człowieka. Wzajemnie obrzucając się błotem i zarzutami herezji doprowadzili do tego, że ludzkość naprawdę zaczęła zastanawiać się nad (fizycznymi i logicznymi!) warunkami Jego istnienia.

Współczesność ma z wiekiem XVII niewiele wspólnego. Bez wiedzy, którą na tacy i w bardzo przystępnej formie podaje nam Dolnick da się żyć. Ale w świecie, w którym nadal nie wiemy wiele więcej o nieskończoności niż wiedział Newton cztery wieki temu, może warto ją poznać?

Dodaj jeden. Dodaj jeszcze jeden. (…) W końcu dojdzie do miliona. Jednak nieskończoność znajduje się po przeciwnej stronie przepaści, przez którą nigdy nie można się przeprawić. Jeśli chodzi o nieskończoność, nie tylko jeszcze jeden (…) nie przybliża nas “do” celu – co gorsza, “w ogóle” nie przybliża nas do celu. (…) Zasadniczą kwestią jest bowiem to, że nieskończoność nie jest jedynie wielką liczbą, lecz czymś znacznie bardziej osobliwym.

 ***

P.S. Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o kilku błędach korekty i tym, że jako żywo Einstein NIE MÓGŁ mieć przy biurku FOTOGRAFII Newtona…

wielki+zegar

Edward Dolnick
Prószyński i S-ka
Liczba stron: 333

Ocena: 5/6

 

SKRÓT DLA OPORNYCH

Dla kogo na pewno tak: dla absolutnych laików w dziedzinie matematyki, fizyki i astronomii (nawet tych, którym wydaje się, że połowy nie zrozumieją – gwarantuję, że się mylicie!); dla czytelników ciekawych świata i zainteresowanych mechanizmami jego działania.

Kto powinien omijać: czytelnicy spodziewający się poważnej pracy naukowej oraz ci świetnie obeznani z zagadnieniami matematyczno-fizyczno-astronomicznymi – grozi wam nuda.

 

 

 

3 komentarze