literatura piękna,  varia okołoliteracka

FRAGMENT PROTOKOŁU PO SPOTKANIU KLUBU KSIĄŻKI – “Jane Eyre”

 

Widziałyśmy się już po raz szesnasty (!), w trochę zmienionym gronie, ale ciągle się rozwijamy 🙂 Dołączyła za to roz- i za-biegana P. 🙂  

Tym razem na tapecie miałyśmy Jane Eyre vel Jane Eyre. Autobiografia vel Dziwne losy Jane Eyre – prawie każda z nas książkę przeczytała i o dziwo prawie każda bezboleśnie, choć dyskusja o książce (jak na nas) była wyjątkowo krótka, bo i książka nie wzbudzała wielu kontrowersji.

Kulinarnie na bogato, albowiem jadłyśmy i piłyśmy: 

  • zupę-mus jagodowy (a właściwie borówkowy, uznajmy, że borówka była brytyjska :P) by Z.
  • angielską sałatkę (z ogórkiem, serem, jajkiem i majonezem) by E.
  • owsiane ciasteczka z bakaliowymi dodatkamiby Oczko
  • grzanki z serem, masłem, papryką, ziołami i cebulą by me 
  • brytyjskie chipsy, ciasteczka i piwo imbirowe i napój jabłkowy by M&S 
  • „wino z Maryją” 
  • stół przystrojony był również stokrotkami, które pan B…cośtam niecnie podeptał 

 

Jeśli chodzi o samą lekturę, ustaliłyśmy, co następuje:

  • większość wydań Jane jest do niczego… Z. heroicznie wypożyczyła aż trzy sztuki, coby wybrać najlepszą możliwie wersję. Za naj… uznałyśmy tę wydaną przez MG, które to wydawnictwo aż tak dobrze nie wydaje, skoro potrafi zrobić błąd w opisie książki (vide Upalne lato Mariannny). Wszystkie nieciekawe wydania (w tym kindle’owe autorki tych słów ze zdaniem penis (pens – przyp. N.S.) mnie nie nakarmi) nie ułatwiały lektury. E. miała nawet psychodynamiczne opracowanie na zakończenie, z którego jasno wynikało np., że szalona żona Rochestera to symbol ciemnej strony natury Jane (WTF?)
  • większość z nas raziła forma narratora, z jej zwrotami do drogiego czytelnika i grafomańskimi wstawkami na temat stanu literatury i poezji (Odwagi!) oraz wszechobecnymi zdrobnieniami ze słów pana Rochestera skierowanymi do Jane – Żanetko (!!!), ziarenko gorczyczne, rusałeczko itd. 
  • w miarę zgodnie stwierdziłyśmy, że postacie są barwne, ciekawe i wyraziste 
  • podobała nam się większość dialogów, niepozbawiona aspektu humorystycznego, czy polotu (dialog o piekle i niechorowaniu, zdanie: Roztaczała za sobą raczej woń perfum niż świętości, czy określenie małżeństwa jako ostatecznej klęski :D) 
  • przemówiły do nas różne fragmenty lektury – części z nas mocno zapadła w pamięć szkoła, innym wizyta gości w Thornfield i ich zabawy, części wręcz przeciwnie, a jeszcze inne były zawiedzione zakończeniem 
  • nie obyło się bez porównań do Wichrowych wzgórz i większość jednak opowiadała się za Wichrowymi. Swoją drogą, ciekawe, czy jednak napisała je ta sama siostra Bronte?

Ocena: 4/6

 

7 komentarzy