literatura faktu,  Wydawnictwo Czarne

Fragment protokołu po spotkaniu Klubu książki – “W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa”

 

Tak to się czasem zdarza, że protokół 25., jest czasem przed 24. Polska to dziwny kraj, a Sabatowo to dziwne miejsce – nihil novi sub sole 🙂 Widziałyśmy się po raz 26. (kolejna liczba poza kolejnością), tym razem z powodów wszelakich w gronie mocno okrojonym.

Konwencję miałyśmy iście austriacko-szwedzką, bo na tapecie W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa Elisabeth Åsbrink, którą nieopatrznie miesiąc temu ochrzciłyśmy „książką o panu IKEA” wywołując frustrację P., która do tej pory szuka w tym reportażu o wojnie wieści na temat szwedzkiej marki. Współczujemy 😉 Ale zanim przejdziemy do omawiania treści, parę słów o smakołykach/wydarzeniach towarzyszących. Jadłyśmy i piłyśmy więc:

 

 

  • Norweskiego (no, prawie szwedzki, w dodatku sos był by IKEA) łososia z sosem i suszonymi pomidorami w cieście
    francuskim (ten ostatni składnik pomińmy milczeniem)  [ja!]
  • Dietetycznego strudla z jabłkami (jakiego Lisl uczyła się na kursach gotowania) [M.!] 
  • Ciasteczka-literki by IKEA, z których powstał piękny (i tylko ciut naciągany, bo w języku szwedzkim najwyraźniej nie istnieje Z oraz C) napis IKEA CZARNE.
  • Drożdżówki austriackie z boskimi rodzynkami [P.!]
  • (Prawieaustriackieboponiemiecku) żelki HARIBO
  • Aloes, który Paula piła pierwszy raz w Szwecji, nie ma więc znaczenia, że jest made in Hongkong 😉
  • Gruszkową oranżadę, IKEA, wiadomo.

Dyskusja zaś merytoryczna, jak zwykle owocna (tudzież brzemienna) doprowadziła do sformułowania następujących wniosków:

  • Także pozytywne narodowe stereotypy nijak mają się do prawdy, czego najlepszym dowodem są Szwedzi, mistrzowie historycznego PR-u (tak się też zresztą nazywa Austriaków, którym udało się wmówić całemu światu, że Mozart był Austriakiem a Hitler Niemcem)
  • W końcu poznałyśmy wojnę z perspektywy, której wcześniej nie znałyśmy – nie od strony Polaków, nie od Niemców ani Żydów, ale Austriaków i Szwedów, chyba dobrze nam to zrobiło
  • Przerzucałyśmy się co piękniejszymi przykładami giętkości językowej Åsbrink, które zaznaczałyśmy na sobie tylko znane sposoby w książkach papierowych i Kindle’ach
  • Odpowiadała nam ironiczna forma, jaką posługiwała się autorka, szczególnie podczas opisywania rozmów z osławionym Panem Ikea.
  • Dyskutowałyśmy nad odmianą słowa IKEA lub Ikea i zainteresowane osoby odsyłam na stronę: http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/IKEA;9009.html
  • Żałowałyśmy kilku błędów typograficznych, prawdopodobnie kilku (ale niewielu) nie do końca trafnych tłumaczeniowo zdań oraz braku zdjęć. Nadrabiałyśmy więc my 🙂

 

Elisabeth Åsbrink
Wydawnictwo Czarne
Liczba stron: 368

Ocena (moja!): 4,75/6