Zagapiłam się. A w zasadzie z premedytacją zrezygnowałam z podsumowania stycznia. Remont, koniec i początek semestru w pracy, nie służą czytaniu, ale przede wszystkim pisaniu (bo czytać można przecież wszędzie – na boku placu remontowego, w komunikacji miejskiej i na spacerze). Dlatego teraz będzie hurtowo, a co! Oto podsumowanie ostatnich 59 dni…
W tym czasie przeczytałam 20 książek, czyli 5645 strony. Sześć z nich to jak co miesiąc supertajne lektury zawodowe (1773 strony), mogę więc opowiedzieć o czternastu (czyli o 3872 stronach).
A oto bohaterowie ostatnich dwóch miesięcy:
1. J. Andruchowycz, Diabeł tkwi w serze, 180 stron.
2. L. Henriksen, Śnieg przykryje śnieg, 308 stron.
3. M. Olszewski, Najlepsze buty na świecie, 256 stron.
4. M. Szczygieł, Zrób sobie raj, 292 strony.
5. R. Koolhaas, Deliryczny Nowy Jork, 360 stron.
6. M. Szczygielski, Za niebieskimi drzwiami, 232 stron.
7. C. McCarthy, Droga, 268 stron.
8. M. Kawka, W zakątku cmentarza czyli koniec wieczności, 224 strony.
9. M. Rittenhouse, Nowy Jork. Od Mannahatty do Ground Zero, 400 stron.
10. E. Åsbrink, W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa, 368 stron.
11. Ż. Słoniowska, Dom z witrażem, 261 stron.
12. E. Winnicka, Nowy Jork zbuntowany. Miasto w czasach prohibicji, jazzu i gangsterów, 272 strony.
13. A. Drotkiewicz, Piano rysuje sufit. Rozmowy o przygodzie, 263 strony.
14. J. Fiedorczuk, Nieważkość, 188 stron.
Palmę pierwszeństwa będą w styczniu i lutym bezsprzecznie dzierżyły dwie przedstawicielki literatury faktu (Deliryczny Nowy Jork oraz Nowy Jork. Od Mannahatty do Ground Zero) oraz jedna reprezentantka literatury pięknej – Nieważkość.
Niewątpliwym “wydarzeniem” początku roku jest moja coraz szerzej zakrojona współpraca zawodowa z Wydawnictwem Znak (robię w książkach ;))
Ogromne znaczenie miały też kolejne dwa spotkania domowego klubu książki, z których pierwsze połączone było z pakowaniem moich książek. Są takie chwile w życiu czytelnika, kiedy żałuje, że tak rzadko pozbywa się lektur. Niestety wszystkie nadal mieszkają w torbach i pudłach i czekają na pana stolarza. Odliczamy już dni. 10…
Nadchodzi marzec i wiosna – oby! Czekam niecierpliwie, aż będę mogła wrócić do biegania i czytania na powietrzu, choć zimowe herbaty i koce też miały swój nieodparty czytelniczy urok. W końcu wszystko jest dla ludzi. I czytelników 🙂
Dobrej wiosny!
3 komentarze
Ann RK
"Domu z witrażem" zazdraszczam po cichu, a współpracy ze Znakiem głośno gratuluję! 🙂
Anna Potuczko
Ja sobie odpuszczę w lutym podsumowania, bo tak marnego wyniku nie było u mnie już dawno. Ale Twoje czytanki prezentują się naprawdę pięknie, do tego średnio 10 książek na miesiąc – marzę o takim wyniku!
Dominika
Współpracy ze Znakiem gratuluję! Podobnie takich lektur! Natomiast stolarza i nowych regałów zazdroszczę!