Efekt “Szczygła”
I w porządku. W szerszej perspektywie nie miało to większego znaczenia (…). Jak łatwo można było o nas zapomnieć. Przynajmniej dostałem życiową lekcję natury socjologiczno-moralnej. Ale w dającej się przewidzieć przyszłości, tak długo, jak zapisywane będą karty historii, dopóki lodowce nie stopnieją i ulice Amsterdamu nie zostaną zatopione, ludzie będą pamiętać i opłakiwać ten obraz. Kto zna nazwiska Turków, którzy wysadzili dach Partenonu? Kogo obchodzą mułłowie, którzy kazali zniszczyć posągi Buddy w Bamjanie? Ale żywi czy martwi, skutki ich czynów są trwałe. To najgorszy rodzaj nieśmiertelności. Umyślnie lub nie: zgasiłem jedno ze światełek w sercu świata.
Są książki i Książki. Są autorzy i Autorzy. Są wreszcie historie i Historie. Że nie wspomnę o ksionszkach, ałtorach i chistoriach, które ostatnio zbyt często pojawiają się na polskim rynku wydawniczym. Na szczęście Donna Tartt jest Autorką, która swoje Historie ujmuje w prawdziwych Książkach. Nagrodzony Pullizerem “Szczygieł” jest żywym dowodem na kunszt pisarski Amerykanki. Jest to dzieło w pełnym tego słowa znaczeniu – powieść dopracowana, przemyślana, pełna, a przede wszystkim pięknie napisana.
Główny bohater, Theo, w krótkim czasie traci wszystko. Rodziców, dom, przyjaciół, dzieciństwo. Zamachowiec i przygotowana przez niego bomba powodują nie tylko zniszczenie nowojorskiego muzeum, ale także lawinę wydarzeń w życiu chłopaka. Matka ginie pod gruzami, a Theo w porywie serca wynosi z ekspozycji jej ulubiony obraz, tytułowego “Szczygła” autorstwa Carela Fabritiusa. Los rzuci go razem ze “Szczygłem” do Kalifornii, do Amsterdamu, do Antwerpii i z powrotem do Nowego Jorku. Obraz stanie się wyrzutem sumienia, pamiątką o wspomnieniach, ostatnim łącznikiem z matką, wreszcie granicą między prawdą i nieprawdą oraz dobrem, które wepchnęło się kuchennymi drzwiami od strony zła.
“Szczygieł” to powieść totalna. Angażująca, porywająca, doskonale napisana. Jest relacją trudnego życia, pamiętnikiem rodzącej się obsesji i długiej, ale świadomie wybranej drogi w dół. Uderza w czytelnika tym rodzajem prawdy, który pokazuje, że ona sama tak naprawdę nie istnieje, jest tylko złudzeniem optycznym, jest odwracaniem uwagi, choćby od łańcucha, który skuwa niewielkiego ptaszka z obrazu Fabritiusa.
Tartt w sobie tylko znany sposób pokazuje zjawisko efektu motyla, czy raczej w tym wypadku efektu szczygła, dzięki któremu jedna decyzja powoduje lawinę kolejnych, które na zawsze zmieniają trajektorię losu człowieka, determinując jego przyszłość. A przyszłość czasem mieści się w decyzjach, w miłości i tęsknotach, snach, magii i tajemnicach. To właśnie o nich czytelnik przeczyta w “Szczygle”, który jest w zasadzie kwintesencją przyszłości zaklętej w przeszłości. Jest też relacją z przechodzenia przez wszystkie stadia żałoby, uzależnienia i obsesji. Ale jest to też powieść o sztuce, tej, która zaklęta jest w linii piękna, która będzie ni mniej ni więcej, tylko sobą samą, nieważne, czy przeszła sto razy przez ksero.
Na kartach “Szczygła” znaleźć można wiele różnych gatunków literackich – od powieści obyczajowej z (bardzo) wysokiej półki, poprzez wątki kryminalno-sensacyjne, aż do rozważań filozoficznych i dotyczących sztuki. To może skomplikowany i dość ryzykowny miszmasz, ale podany w odpowiednich proporcjach wzrusza i zachwyca.
Język Donny Tartt jest wystudiowany, czasem dość skomplikowany, ale za to literacki (choć nie przeliteraturalizowany), a przede wszystkim skuteczny i plastyczny, niepozbawiony poczucia humoru (był chudy i blady jak zagłodzony poeta). Mnie, jako czytelnikowi, wypada wierzyć, że odczytałam ze “Szczygła” to, co powinnam odczytać, tudzież to, co autorka chciała mi przekazać – czasem dosłownie, czasem pomiędzy wierszami. Trzeba mieć tupet Tartt, by stworzyć świat przedstawiony w sposób tak sugestywny, że aż miażdżący.
Autorka zadaje swą najnowszą powieścią wiele pytań, pobudza do rozważań, z których jednym z najbardziej jaskrawych jest pytanie o zasadność istnienia sztuki. I smutna odpowiedź Tartt:
Mamy sztukę, żeby nie zabiła nas prawda.
A mnie wypada tylko dodać – i dobrze. Mamy też “Szczygła”, by nie zabiła nas nijaka literatura.
Donna Tartt
Wydawnictwo Znak
Liczba stron: 844
Ocena: 5,5/6
SKRÓT DLA OPORNYCH
Dla kogo na pewno tak: dla miłośników pięknego języka, snucia długich, ale nie dłużących się, opowieści oraz czytelników, którym nie przeszkadza łączenie gatunków literackich.
Kto powinien omijać: czytelnicy, którym brakuje siły (także fizycznej, bo Szczygieł swoje waży), ci, którzy spodziewają się zapowiadanej przez niektórych nowej wersji Harrego Pottera i ci, którzy nie przepadają za książkami, których fabuła obejmuje prawie całe życie bohatera.
4 komentarze
Dominika Wojciechowska
Brzmi intrygująco. Szczególnie o "totalności" i "plastyczności języka". Bardzo ciekawa recenzja.
Natalia Szumska
Dziękuję. A książkę moim zdaniem przeczytać trzeba, bardzo polecam wymagającym czytelnikom.
Agata P
Teraz to już na prawdę nie wiem, czy powinnam "Szczygła" przeczytać czy nie. Recenzje są skrajnie różne, jedni się zachwycają, inni są zawiedzeni…
Natalia Szumska
To prawda. Myślę, że po części wynika to z oczekiwań, u niezadowolonych – z niespełnionych rzeczy jasna. Problem ze "Szczygłem" polega na tym, że nie ma wartkiej akcji, której niektórzy mogli się spodziewać i faktycznie można ją uznać za przegadaną. Ale to książka o uzależnieniu, o obsesji i w dużej mierze chorym umyśle człowieka, który dopiero się kształtuje. Dlatego musi być obszerna i wyczerpująca. Czytałaś może "Zapach miasta po burzy"? Lubisz "Czarodziejską górę"? Bardzo mi się z nimi kojarzyła.