literatura piękna

‘Olvido znaczy zapomnienie’

Tam, gdzie mieszka zapomnienie

W przestronnych ogrodach, gdzie nie zagląda jutrzenka…

Gdzie będę tylko wspomnieniem

pogrzebanego wśród pokrzyw kamienia

 

Nie czytam wiele literatury hiszpańskiej, ale po nową książkę autorki bestsellerowej ‘Krawcowej z Madrytu’, sięgnęłam, ponieważ Dueñas określa się mianem ‘Zafona w spódnicy’. Pierwsze wrażenie – do magii twórczości Zafona pisarce daleko. W zasadzie nie łączy ich nic, poza krajem pochodzenia, trudno powiedzieć, skąd biorą się takie porównania. Nie mniej jednak ‘Olvido znaczy zapomnienie’ czyta się lekko i z prawdziwą przyjemnością.W powieści przeplatają się historie kilku osób, których losy jak się okaże, połączy tajemnicza misja Olvido. Rok 1999. 45-letnia Blanca Perea, filolog hiszpański, trafia do Kaliforni, ponieważ ucieka przed przeszłością. W ramach otrzymanego stypendium ma badać i katalogować dokumenty zmarłego przed trzydziestu laty hiszpańskiego profesora. Spotyka tam jego byłego studenta i przyjaciela – Daniela Cartera, hispanistę. Obydwoje mają wiele do ukrycia, ale niewiele do stracenia. Wspólnie zagłębiają się w  przeszłość trzeciego bohatera – zmarłego profesora Fontany. Jednocześnie zakopują się także w swoich doświadczeniach życiowych. Koniec końców powstaje wielowątkowa opowieść, dość zgrabnie ukazana na kartach ‘Olvido…’

Dueñas ma niewątpliwą zdolność kreowania skomplikowanych, ciekawych postaci i ich równie ciekawych, wielowymiarowych historii. Moją osobistą faworytką jest Nana, szalona hiszpańska babcia, która choćby elegancko acz wymownie potrafi pokazać, że zamiast herbaty preferuje napoje mocniejsze. Serdecznie uśmiałam się także z uroczej, choć niestety zmyślonej historii ostatniego zdjęcia Hemingway’a. Zachęcam do poszukania tych i innych wątków, wywołujących nie tylko szczery śmiech, ale i pewną nostalgię. W sposób tradycyjny, ale skuteczny, autorka wywołuje także w czytelniku napięcie – każdy rozdział bowiem kończy się w momencie, który tylko wzmaga pragnienie, by odwrócić kartkę.

Mimo wszystko, odczuwam po lekturze pewien niedosyt. Obok zdań – prawdziwych perełek literackich (Aurora wniosła w prawdzie w posagu dyplom farmacji oraz obrusy i pościel zdobioną koronkami Valenciennes, odziedziczoną po babci, ale nie umiała nawet usmażyć jajecznicy i, co gorsza, potrafiła sklecić tylko kilka zdań po angielsku), zdarzają się powtórzenia (także zabawnych powiedzonek) i mądrości rodem z twórczości Paulo Coelho. Mam też wrażenie, że wszystko, o czym naprawdę miałabym ochotę czytać, a więc szczegóły badań profesora Fontany nad XIX-wiecznymi misjami franciszkanów w USA, zostały zepchnięte na daleki plan i skrócone niemalże do rozmiarów hasła z Wikipedii. Oczywiście nie czynię z tego powodu zarzutu, bo Dueñas nie pisała przecież książki na moje zamówienie. Zdecydowanie natomiast zmieniłabym okładkę polskiego wydania, która nie ma nic wspólnego ani z treścią powieści ani z jej tytułem. Przykrywam więc jej część winogronami, symbolami hiszpańskiego Nowego Roku.

 

 

Nie mniej jednak z ‘Olvido’ spędziłam trzy przemiłe wieczory i poranki, zżyłam się z jej bohaterami, którzy tak sugestywnie opisani, towarzyszyli moim myślom we wszystkich niemal codziennych czynnościach.

Ostateczne zakończenie książki pięknie wytłumaczyło jej formę…

I jeszcze potem, nie rozpakowawszy nawet walizek, (…) naszkicowałam równoległe linie życia trzech osób i zaczęłam pisać.

 

María Dueñas
Wydawnictwo MUZA
Liczba stron: 432

Ocena: 4/6

 

7 komentarzy

  • Beti G.

    Bardzo mi się ta książka podobała 🙂 Mi się okładka podoba w dotyku, jest taka aksamitna, ale wiesz co z tymi winogronami nawet lepiej pasuje 😀

  • Kaś

    Książka właśnie leży na mojej komodzie i woła mnie do siebie. 😉 Mam nadzieję, że w najbliższych dniach znajdę na nią czas, bo słyszałam wiele dobrego, zwłaszcza o moim ulubionym aspekcie, czyli bohaterach. Mam nadzieję, że mądrości a'la Paulo Coelho nie są agresywne i dam radę przymknąć na nie oko. 😉

    • Natalia Szumska

      Dasz radę :)) Ale to po prostu jedna z tych książek, które niczego nie uczą. Niczego nowego się z niej nie dowiedziałam, moje życie nie zrobiło fikołka. Ale bezsprzecznie spędziłam miło czas 🙂