literatura piękna

Poparzone dziecko, poparzona dusza

Seria dzieł pisarzy skandynawskich jest jedną z moich ulubionych i chyba nigdy nie zawodzących serii wydawniczych. Świetny projekt graficzny i typograficzny, adekwatne, ale minimalistyczne okładki, ale przede wszystkim doskonały dobór literackich perełek. „Poparzone dziecko” Stiga Dagermana to klasyka szwedzkiej literatury, a sam autor określany jest jako jeden z ważniejszych prozaików w swoim kraju. Pięć lat po wydaniu tej autobiograficznej powieści (1949), zaledwie 31-letni autor popełnił samobójstwo. Wygląda na to, że książka jest równie mroczna, co zakamarki duszy pogrążonego w depresji Dagermana.

Ważne cytaty

Dopiero teraz rozumie. A niełatwo zrozumieć. Krok syna do przodu, a potem płacz. Jeszcze krok, a dalej wie, że tu jest koniec. Chusteczka mocno do oka, a potem czuje, że nie da się dłużej zwlekać. Nie da się przeformułować nekrologu. Nie da się wysłać więcej zaproszeń. Nie da się nocami myśleć o wierszu, kiedy nie potrafi się zasnąć. Nie ma pociechy i nie ma schronienia, ani końca, ani początku. Tylko pusta jak grób prawda, że tu w dole leży jego matka, jest martwa, na zawsze odeszła. Odeszła od modlitw i myśli, od kwiatów, wierszy i łez, i słów. Z chusteczką przyciśniętą raz do jednego oka, raz do drugiego płacze z tej pustki, syn płacze bez końca, nic bowiem nie ma w sobie tylu łez co pustka.

Dlatego też wkrótce stają się wyrafinowani. Nadają sobie nowe imiona, wynajdują nowe miejsca do całowania, nowe miejsca, gdzie mogą usnąć. Na jakiś czas zadowala ich to, ale nie ukrywa prawdy. Zatem znajdują inne sposoby na ukrywanie prawdy. Jednym ze sposobów przedłużenia miłości jest mieszanie jej z nienawiścią. To najlepszy sposób, ale z drugiej strony najbardziej niebezpieczny. Miłość i nienawiść to emocjonalny kot i myszka. Czasem kot goni myszkę, a czasem myszka kota. Ale gdy i kot, i myszka znudzą się gonieniem, nie mają nic do roboty. Należy wówczas przyznać najbardziej gorzką prawdę ze wszystkich, najbardziej gorzką, ale i najlepszą: że dwoje ludzi, którzy się kochają, nie może przebywać samotnie na wyspie, nie tracąc przy tym miłości, nie mogą być wyspą. Potrzebują połączenia ze stałym lądem, potrzebują wszystkich innych ludzi.

Warstwa konstrukcyjna i literacka

Główny bohater i tytułowe poparzone dziecko to młodziutki student, który po tragicznej śmierci matki w wyjątkowo odpychających okolicznościach, wikła się w dziwaczny trójkąt miłosny z kochanką ojca. Zakazane uczucie uwarunkowane raczej nienaturalną dynamiką relacji niż prawdziwym zauroczeniem, kompleksy z przeszłości, antypatyczni bohaterowie, surowy szwedzki klimat i naturalistyczny język – oto kwintesencja powieści Dagermana. 

Tego typu literatura zazwyczaj przywodzi mi na myśl powieść „Betonowy ogród” Iana McIwana. Literacko doskonała, koncepcyjnie wyjątkowa i nietuzinkowa pod względem konstrukcji. Ale… No właśnie, ale… Uruchamia taką cząstkę mojego człowieczeństwa, którą wolałabym zatrzymać uśpioną. Przypomina mi o zwierzęcości człowieka, o jego być może nie tak głęboko ukrytych pokładach… sama nie wiem czego, bo zło nie jest najbardziej fortunnym określeniem. Wszystko to powoduje, że takie powieści mnie przerażają. Podziwiam kunszt autora, ale wolę go podziwiać z daleka, dlatego od Dagermana daję sobie odpocząć.

Perełki

Największą zaletą „Poparzonego dziecka” jest klimat opowieści. Zgadzam się ze słowami Olgi Tokarczuk, że jest to powieść hipnotyzująca. Od pierwszego do ostatniego słowa wszystko w niej pasuje i w tym dopasowaniu potrafi mocno zdenerwować. Naturalizm wychodzi tu każdym oknem i każdą szczeliną, ale jest obecny nie w epatowaniu przemocą, czy obrzydliwościami, ale przede wszystkim w wywoływaniu uczucia ciągłego niesmaku, a w końcu – emocjonalnego wyczerpania. A to chyba jednak zaleta w literaturze, prawda?

Warto oczywiście podkreślić, że połowa z tego, co stanowi siłę prozy Dagermana, mogłaby ulecieć, gdyby nie przekład Justyny Czechowskiej. Nie znam, rzecz jasna, oryginału, ale wiem i czuję, że karkołomne zadanie oddania w języku polskim fabularnej i językowej desperacji młodziutkiego, a zarazem ciężko doświadczonego autora, jest jej wyłączną zasługą.

Co bym zmieniła?

Pewnie nic. Choć czasem zastanawiam się, czy na pewno chciałam zapoznać się z tym, co ta lektura mi przyniosła.

Dla kogo tak, a kto powinien unikać?

Dla wszystkich tych, którzy sięgają po klasykę literatury z mniej oczywistych geograficznych zakątków świata, a także dla czytelników, którzy lubią, gdy literatura nie sprawia przyjemności, ale wywołuje swego rodzaju dyskomfort.

Zupełnie nie dla tych, którzy obawiają się sennych koszmarów ani tych, który spodziewają się powieści o miłości – trudnej, ale jednak miłości (bowiem „Poparzone dziecko” to jednaj powieść o człowieczeństwie).

Wydawnictwo Poznańskie

Tłumaczenie: Justyna Czechowska

Liczba stron: 285

Ocena: 4/6

Jeden komentarz