„Wyznania Maksa Tivolego” — fragment protokołu DKK
FRAGMENT PROTOKOŁU ZE SPOTKANIA SABATU (CZAROWNIC)
vel KOŁA GOSPODYŃ
Sabatowo, 09.09.2016
Tym razem w samą porę, bo już dwa dni po klubie 😉 W imieniny września spotkałyśmy się w szerokim (w końcu!) gronie i omawiałyśmy historię życia przeżywanego w odwrotną stronę, a więc „Wyznania Maksa Tivolego”. Jak zwykle było intensywnie, głośno, wesoło i merytorycznie:) Kulinarnie bardzo na bogato, bo stół uginał się pod pysznościami (o których informacje na szczęście znalazły w książce niektóre z nas), a były to m.in.:
- zupa pomidorowa z ryżem
- grzanki (zamiast kanapek z jajkiem ;))
- focaccia z kremem cytrynowym
- gofry z bitą śmietaną
- sałatka owocowa
- ciasto czekoladowe z wiśniami
- szarlotka z lukrem
- czekoladki z cherry
- białe wino
Tym razem nie wszystkie zachwycałyśmy się lekturą, choć większość uczestniczek pozostawała we względnym zadowoleniu 🙂 A dyskutowałyśmy o tym, że:
- Powieść została napisana specyficznym językiem, który może (choć nie musi) drażnić.
- Trudno polubić głównego bohatera, który jest jednak bardzo samolubny i kocha raczej swoją miłość niż kobietę z krwi i kości. I dobrze! Wszak to znak dobrej literatury —stworzyć bohatera, którego czytelnik nie lubi, ale o którym chce czytać. Można go za to czasem żałować (mówię o spotkaniu Hughiego z Alice, o wyrzutach sumienia po śmierci przyjaciela etc.)
- Podobało nam się (no, większości z nas) pierwsze zdanie („Każdy z nas jest miłością czyjegoś życia”) powieści i to, jak bardzo pasuje do fabuły i jak bardzo odwraca zwyczajowe „aforyzmy” miłosne do góry nogami, robi z tego odbicie w krzywym zwierciadle.
- Porównałyśmy też powieść Greera, do chronologicznie pierwszego opowiadania Fitzgeralda o Benjaminie Buttonie (moim skromnym zdaniem dużo gorszego — nie tylko z powodu krótkiej formy) i zastanawiałyśmy się nad tym, czy twórcy filmu połączyli te dwa utwory, czy też Greera nie znali.
- Było jak zwykle trochę cytatów i rozważań natury filozoficznej (w tym logicznej). Rozmawiałyśmy o wrażliwości, miłości, kłamstwie.
- Odkryłyśmy również, że Woodward Gardens w San Francisco naprawdę istniały i że mieszkał tam opisany przez autora niedźwiedź — a tę scenę uznałyśmy za wzruszającą.
zdjęcie: https://pl.pinterest.com/pin/252834966553677780/
Jeden komentarz
Książka Do Plecaka
Musi być naprawdę ciekawie, podczas spotkań w takim gronie 🙂