literatura faktu,  literatura piękna

„Wróżba” Agnety Pleijel

Mama to emocje i wybuchy. Tata to rzeczowość i spokój. Muzyka i matematyka są jakby dwoma przeciwnymi językami. Muzyka jest żeńska, matematyka męska. Większość rzeczy zdaje się męska, albo żeńska. Jaką płeć mają wróżby i magia?

Każdy z nas był kiedyś dzieckiem, ale nie każdy pamięta swoje dzieciństwo tak boleśnie szczegółowo i tak… fizycznie, jak Agneta Plijel, szwedzka powieściopisarka, której wspomnienia, pod tytułem „Wróżba”, właśnie ukazały się nakładem wydawnictwa Karakter. Nie umiem jej dobrze opisać, bo to jedna z tych książek, które rozrywają serce na małe kawałeczki co drugą przeczytaną stronę. Wywołują gniew i współczucie — a mieszanka tych dwóch musi boleć.

Kilku–, a następnie kilkunastoletnia Agneta dorasta, dojrzewa, usamodzielnia się. Urodziła się w trudnych czasach (1940), w trudnym kraju (Szwecja) i trudnej rodzinie (ojciec jest profesorem matematyki, a matka niedoszły, niespełniony muzyk, oddaje się obowiązkom domowym i wychowaniu trzech córek). Agneta samookreśla się, ale to nie jest łatwe, kiedy wszyscy wokół zdają się nie mieć swojego miejsca. Próbuje dopasować części układanki zawsze brakuje jednego lub kilku puzzli. Jej życie jest galaktyką gwiazd, które wydają się poruszać zupełnie niezrozumiałym torem i świecić niepojętym blaskiem, galaktyką, której grawitacyjnym powiązaniem są rodzinne koligacje. Życia nie ułatwia też międzygwiezdna materia, niewidoczna, ale jak najbardziej realna — pewna wróżba, jaką przed laty usłyszała ulubiona ciotka.

img_4261

Bohaterka–autorka ucieka i wraca, kocha i nienawidzi, pomaga i przeszkadza, otwiera się i zamyka. Wiecznie rozdarta, nigdy nie funkcjonuje w strefie komfortu, bo jej zwyczajnie nie zna. W Agnecie drzemią wszystkie siły, jakie drzemią w jej rodzicach, ale połączone w jednej osobie, która w nikim nie ma wsparcia, zaczynają się wzajemnie wykluczać. I niszczą, trawią ją od wewnątrz, hamują, ograniczają.

Wspomnienia Pleijel pisane są raz w pierwszej, raz w trzeciej osobie, zupełnie jakby autorka chciała podkreślić osobistą dychotomię. Są również achronologiczne. Są rzeczy, które zinternalizowała i takie, z którymi nadal trudno jej się najwyraźniej zmierzyć. Skonstruowała mozaikowy obraz wspomnień z wczesnych lat życia, ale nie można mieć pewności, czy prawda nie miesza tu się nie tyle z fikcją, co z projekcją na temat własnej przeszłości. Jak podsumowuje…

Wiele osób, o których piszę, nie żyje. Nie mogą się obronić. Są zdani na młodą dziewczynę, której jednak nie mogę oddzielić od siebie. Czyżbym mogła odkryć coś nowego? Trzymam się pytań, które stawiała w młodości. Pierwsze: czym jest prawda. Drugie: o miłość. Dokąd odchodzi miłość, która umarła. Trzecie: Jak zachowuje się człowiek, który chce być sobą. Jesteśmy fikcją. Konstruujemy siebie ze słów. Oto moja fikcja.

 

NIE NAPISZĘ O TYM, ŻE… (Oh, wait!)

… „Wróżba” jest przyjazna dla oka i literackiego wyczucia, ale bolesna dla analizy psychologicznej.

… Także wydanie wróżby zachwyca minimalistyczną okładką i świetnie wybraną fotografią na obwolucie (to ona właśnie skusiła mnie i zmusiła do lektury).

… Jest coś chłodnego i boleśnie precyzyjnego w skandynawskiej literaturze wspomnieniowej, bo podczas lektury „Wróżby” z tyłu głowy miałam cały czas „Te chwile” Wassmo (KLIK).

img_4260

SKRÓT DLA OPORNYCH

Dla kogo na pewno tak: dla wielbicieli niełatwej literatury wspomnieniowej, w której przemiana psychologiczna jest ważniejsza niż wydarzenia z życia autora; także czytelnicy, dla których dzieciństwo to coś niedookreślonego.

Kto powinien unikać: czytelnicy, którzy bardziej niż ze słowem i zamysłem, chcą spotkania z przygodą, fabułą, wydarzeniem oraz ci, których brzydzi nazywanie rzeczy po imieniu i naturalizm w literaturze.

 

Agneta Pleijel

Wydawnictwo Karakter

Liczba stron: 279

Ocena: 5/6

img_4262

11 komentarzy

  • Aleksandra

    Przeczytałam jakis czas temu recenzję tej książki u dziewczyn z Niespodziegadek, a Twoja mnie jeszcze upewniła w zakupie “Wróżby”. Literatura wspomnieniowa to coś, co zawsze jest dobrym wyborem, zwłaszcza ta owiana skandynawskim chłodem. Taki będzie prezent dla mnie na…. Mikołajki, o 🙂

  • Pożeracz

    Męska część mej umysłowości konkretów się domaga. Piszesz, że książka rozrywa serce na małe kawałeczki, ale ja chciałbym wiedzieć – co jest w niej tak bolesnego?

    • kotnakrecacz

      Nie mogę o tym napisać bez zdradzania szczegółów fabularnych. To tak, jakbym w recenzji wyjaśniła drugie dno „Little life“.
      Dość powiedzieć, że to książka o tym, że kiedy wszyscy chcą dobrze, ale nie wiedzą jak żyć, dom zamienia się w piekło. Szczególnie dla dzieci. I że są to zmiany nieodwracalne, nawet po upływie całych dekad.

  • Książka Do Plecaka

    Czytałem już niedawno recenzję tej książki. Widzę, że mam sporo zaległości, dawno mnie tu nie było. Resztę jednak przeczytam na laptopie, bo Zerif w wersji mobilnej jest tragiczny. Szczególnie irytująca jest czytelność wpisów, czcionka jest pochyła, jakby pisana kursywą, a odległości pomiędzy poszczególymi wyrazami znacząco się różnią. Sądziłem, że tylko na moim blogu (też korzystam z motywu Zerif) występują podobne problemy. No cóż motyw niezły, ale nie doskonały. W dodatku najnowsza wersja zawiera liczne błędy, musiałem nawet zrobić kopię zapasową i wrócić do poprzedniego stanu bloga.
    Ależ się rozpisałem, trochę zboczyłem z tematu, ale ta sytuacja bardzo mnie burzy 🙂
    Pozdrawiam i wracam do lektury na laptopie.