literatura faktu

O tym jak Puszkin podróżował z Kapuścińskim… za Herodotem

 

 

Podróże z Herodotem to książka osobista, może nawet zbyt osobista, pełna migawek z podróży
Kapuścińskiego, jego przemyśleń, dygresji i dygresji od dygresji. Są w
niej fragmenty, które czyta się z zapartym tchem, są inne – trochę
nijakie i chaotyczne. Wyobrażałam sobie, że będzie dotyczyła jego
podróży do miejsc, które dwa tysiące lat wcześniej odwiedzał Herodot,
tymczasem jest zapisem podróży w rozmaite miejsca świata, na które
autor zabierał Dzieje – jest więc zbiorem dość luźnych zapisków Kapuścińskiego.

Niewątpliwym plusem jest podział na ciekawie rozplanowane rozdziały,
niepowtarzalny styl autora, bardzo ciekawe koncepcje (m.in. o tym, że
wiedza o świecie powstawała dzięki temu, że plemiona znały swoich
sąsiadów, ich sąsiedzi z kolei własnych) oraz jeszcze ciekawsze
(niektóre) wątki z Dziejów – m.in. o kotach i krokodylach starożytnego Egiptu.

Z powodu chaosu i skomplikowania nietrudno uwierzyć, że Kapuściński
czytał Herodota tyle razy – nawet z jego przytoczeń niewiele da się zapamiętać.

Całość ma udowodnić tezę, że przeszłość nie istnieje. Są tylko nieskończone jej wersje. Być może Podróże z Herodotem nie staną się dla mnie tym, czym dla ich autora herodotowe Dzieje, ale to zdanie podkreślam i chyba powieszę je na drzwiach klasy, w której uczę historii.

 

Możliwość komentowania O tym jak Puszkin podróżował z Kapuścińskim… za Herodotem została wyłączona