“Białe zęby” i fragment protokołu po spotkaniu KK
FRAGMENT PROTOKOŁU ZE SPOTKANIA SABATU (CZAROWNIC)
vel KOŁA GOSPODYŃ
Sabatowo, 11.09.2015
vol. 31
Doprawdy muszę wrócić do bycia kujonem, bo jeśli piszę protokoły z takim opóźnieniem, to potem nic nie pamiętam (!). Zatem bardzo nieudolnie, ale jednak nieśmiało przypominam, że stuknęły nam już 3 lata spotkań (zupełnie nie wiem, czemu tego nie świętowałyśmy!) i omawiałyśmy tym razem „Białe zęby”, debiutancką powieść Zadie Smith. Kulinarnie nie obyło się bez wspaniałych łakoci w postaci:
Curry z pieczarkami i ryżem basmati
Czarno-białych ciastek, m.in. OREO
Angielskiej (kolonialnej?) czarnej herbaty
Pieczonych bananów z czekoladą (jak Hortense)
Kokosa (pustego niestety – sprawdzałam potem)
Orzeszków ziemnych
Większość z nas chwaliła samą lekturę, zachwycając się językiem, fabułą, pomysłem i dojrzałością debiutującej tą powieścią pisarki. Przerzucałyśmy się co zabawniejszymi lub co trafniejszymi cytatami, żywo dyskutowałyśmy o losach bohaterów, którzy na zmianę wkurzali nas i fascynowali. Ustaliłyśmy, że to właściwie powieść o poszukiwaniu Boga, którego każdy znajduje w czymś innym – w religii, ideologii, wegetarianizmie… Piałyśmy z zachwytu nad poczuciem humoru Smith, ostrym jak brzytwa językiem i niepowtarzalną historią.
Bohaterowie „Białych zębów” stali przed nami jak żywi, a ich historiami można byłoby obdzielić dziesiątki innych książek – oto prawdziwy kunszt! Wymieniłyśmy też poglądy na temat tego, czy domyślałyśmy się prawdziwego rozwiązania kwestii (uwaga, spoiler!) wojennej zbrodni. Niejedna z nas również zaobserwowała swoje własne zachowania w postawie Millat w tym najbardziej „nieznośnym wieku”. Pomimo zapowiedzi, nie wybrałyśmy w końcu w o d z a (tym, które nadal nie pamiętają o co chodzi, polecam ponowną lekturę ;))