Anna Kozak, autorka “Okien” w wywiadzie dla Kroniki kota nakręcacza
Anna Kozak jest autorką rewelacyjnej powieści pt. Okna – onirycznej, pełnej symboli i opisów jednostkowych wrażeń. Powieści, która jest jednocześnie pytaniem o granice normalności i choroby, szczególnie w trudnych realiach szpitala psychiatrycznego.
O Oknach, pisaniu i doświadczeniach zawodowych autorka opowiada w wywiadzie dla Kroniki kota nakręcacza. A już niedługo będziecie mieli okazję wygrać tę książkę w konkursie!
ZAPRASZAM!
Kronika kota nakręcacza: Czy „Okna” są książką bardzo osobistą? I czy pierwsza „pełnowymiarowa” powieść w ogóle może nie być osobista?
Anna Kozak: Odpowiem słowami jednego z bohaterów powieści: „Dojrzewam, rosnę, starzeję się, w zależności od nastroju. Taki przywilej. Jestem tym, co czuję”. Jak widać potrzebowałam aż siedmiu lat, aby mój świat zbudowany z drobnych fragmentów stał się całością i abym po zbiorze opowiadań „Klara i anioł”, który ukazał się w 2007 roku, „dojrzała” do „pełnowymiarowej postaci”. Czy jest powieścią osobistą? Nie jestem czterdziestoletnim mężczyzną, który zabiera czytelnika w podróż korytarzami szpitala psychiatrycznego, więc osobistą nie, ale z pewnością ważną.
KKN: Skąd wziął się pomysł na książkę – potrzeba przepracowania jakiegoś tematu, zafascynowanie psyche, czy może coś zupełnie innego – przypadek na przykład?
AK: Możliwość balansowania na granicy snu i jawy, operowania tym, co niezwykłe i dziwaczne oraz odwoływania się do wyobraźni sprawiło, że postanowiłam zamknąć swoich bohaterów w murach szpitala psychiatrycznego. Chciałam, aby najważniejszy w całej opowieści był świat przeżyć wewnętrznych bohaterów, ich dylematy, frustracje, poszukiwanie tożsamości, próba poskładania fragmentów rzeczywistości w spójną całość, a nie szara codzienność, która jest udziałem większości z nas. Wszystkie postaci i ich historie są fikcyjne, nawet szpital psychiatryczny z niebem mieszczącym się w zagraconym składziku na tyłach głównego budynku trudno osadzić w konkretnym miejscu i czasie. Oczywiście szpital psychiatryczny również dlatego, aby utrudnić moim bohaterom ucieczkę w razie chronicznej nudy.
KKN: Ile jest w książce z Pani osobistego postrzegania rzeczywistości?
AK: Jeszcze nie miałam okazji skorzystać z opieki psychiatrycznej jako pacjent, ale podobno wszystko w życiu jest możliwe? Jeden z bohaterów w którymś momencie odkrywa, że jeśli jego myśli są konkretne i intensywne, mogą stać się realnym tworem. Rzeczywistość, która nas otacza to nie tylko suma doświadczeń życiowych, relacji z innymi i łut szczęścia, ale przede wszystkim znaczenie, jakie tym wszystkim elementom nadajemy. Ilu ludzi tyle sposobów spostrzegania świata.
KKN: Czy w pewnym sensie książka miała zachwiać czytelnikiem i sprowokować go do myślenia o własnym zdrowiu psychicznym, być lustrem pozbawionym oglądu?
AK: Bohaterowie „Okien” nigdy nie zostali zdiagnozowani, w książce nie posługuję się konkretnymi jednostkami chorobowymi opisanymi na przykład w Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10. Brak wyraźnego podziału na zdrowych i pacjentów. Granica między tym, co normalne, a światem urojeń wyraźnie się rozmywa, bo czym są urojenia? Fałszywymi sądami wyciąganymi na temat rzeczywistości. Podobno wszyscy jesteśmy chorzy, tylko większość z nas do tej pory nie ma postawionej diagnozy.
KKN: Czy planuje kolejne powieści o podobnej tematyce, czy wszystko zostało powiedziane, a teza udowodniona?
AK: Planuję, mam nadzieję, że przerwa między „Oknami”, a kolejną powieścią będzie zdecydowanie krótsza niż siedem lat. Czy poruszę podobną tematykę, a może nawet zaproszę tych samych bohaterów? Myślę, że pora im podziękować i wyjść poza mury szpitala psychiatrycznego. Z pewnością postaram się zbudować ciekawy świat, pełen wyrazistych postaci, których historie, z pozoru luźne i przypadkowe, stworzą spójną całość zaskakując czytelnika.
KKN: Po lekturze „Okien” nie potrafię o to nie zapytać. Jak często pracownicy szpitali psychiatrycznych stają się ich pacjentami? Czy znane są takie dane?
AK: Jak mówiłam wcześniej, każdy ma „szansę” przejść na drugą stronę, części już dawno się udało, tylko nikt im głośno o tym nie powiedział, zresztą choroby psychiczne charakteryzują się brakiem krytycyzmu, co sprawia, że osoby cierpiące bardzo często nie mają świadomości tego, co jest realnym, a co urojonym bytem.
KKN: Okna sprawiają wrażenie powieści osoby o dojrzałym stylu, którego wyjątkowość (w sensie niepowtarzalności, oryginalności) jest wyjątkowo „niedebiutancka”. Czy podczas tworzenia (niekoniecznie Okien) towarzyszy Pani myśl o jakimś literackim guru? Czy dąży Pani do jakiegoś ideału w kreowaniu stylu?
AK: Bardzo chciałabym, aby moje książki były oniryczne, pełne dziwacznych, czasami nawet groteskowych postaci. Zdecydowanie kierunek – surrealizm.
KKN: I kilka pytań na pograniczu literatury. Czy praca z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie lub chorymi psychicznie uwrażliwia? Czy może wręcz przeciwnie – powoduje znieczulenie? Co wynika z Pani doświadczeń?
AK: Umiejętność spojrzenia na świat z perspektywy drugiej osoby oraz wrażliwość na problemy innych to cechy, których nie można nabyć w ramach szkoleń, nawet certyfikowanych. Przebywanie z ludźmi cierpiącymi, chorymi lub osobami z niepełnosprawnością z pewnością zmienia. Kilka lat temu udało mi się pracować w szpitalu psychiatrycznym, mówię udało, gdyż było to bardzo cenne doświadczenie, zarówno zawodowe, jak i osobiste. Człowiek zaczyna doceniać to co ma, przestaje na przykład narzekać, że w grudniu „nagle” pada śnieg, bo kiedy ma spaść, w środku lata? Wystarczy tylko zaakceptować nieuchronność pewnych zdarzeń, jak na przykład zmiana pór roku, by być szczęśliwszym.
KKN: Czy w przyszłości zamierza Pani łączyć pracę zawodową z pisaniem?
AK: Byłoby to stanem idealnym.
KKN: Wiem już, co (i jak!) pisze Anna Kozak, co w takim razie czyta?
AK: Ostatnio musiałam głównie czytać siebie 🙂 Ale najchętniej wracam do książek K. Vonneguta, czasami G. Marqueza, rzadziej J. Carrolla.