FRAGMENT PROTOKOŁU PO SPOTKANIU KLUBU KSIĄŻKI – K. Sockett, "Służące"
Drogie Panienki,
dziś nieco inaczej psze pań (i panów), biało na czarnym, zabawowo i nie zawsze poprawniście. Zatem zaczynamy, drogie panienki z dobrych domów, któreście się ze mną spotkały o 6 we wieczór w piątek 19-tego. Sabatowo stało się na chwilę kołem gospodyń (miejskich, a jakże!) i kursem gotowania dla niewprawnych w smażeniu naleśników. Omawiałyśmy bowiem Służące.
Z żarcia to było dużo pyszności. Wszystko to, co panienki lubieją.
- Ciasta rozmaite, ryby w kształcie nieryb by wigilia u K. (że nie wspomnę o winie, którego nie wyjęłam z lodówki…)
- Pasta twarożkowa z tuńczykiem i olejem lnianym i wędzoną papryką by M.
- Boskie pierniczki by M.U., które towarzyszą aktualnie autorce protokołu
- Faszerowane jajka a’la Minny by mła
- Naleśniki, dzięki którym spotkanie przeniosło się do kuchni by P., którą do tego pomysłu natchła lektura.
Cud, że żadna nie wykitowała lub nie poszła do dochtora!
Ksionszkę czytało nam się świetnie, niektóre panienki (tak psze pań, panie wiecie które) nawet żałowały, że uległa była zakończeniu. Cóż zrobić, dzisiej cieszyć się trza, że ta ksionszka była i miałyśmy okazję ją przeczytać.
Zaurokliwiła nas szczególnie historia oraz słownictwo, które stało się kanwą dla stylu tegoż protokołu. O wszystkiem innem, nawet o filmie Służące, podniesła się żywa dyskusja. Części z nas film się bardzo podobał, część zaś po obejrzeniu miała ochotę wyrzucić go na śmiecie, takie wzbudzał kontrowersje. W ksionszce podobała nam się historia, pomysł Stockett i … Minny, która wzruszała nas też z tego powodu, że potrafiła każdemu odszczeknąć a nawet przyfasolić (!), ale we własnym domu ciężkie miała życie. Zauważyłyśmy, że gdyby nie murzyńskie bohaterki, styl autorki byłby mało charakterystyczny, ale nic to, bo cytaciki wygły system! A na koniec garść z nich:
Zalana jak Indianin po wypłacie
Matka nakazuje mi natychmiast włożyć buty, strasząc mnie grzybicą i zapaleniem mózgu od ukąszenia komara. Nieuchronną śmiercią z braku butów. Śmiercią z braku męża.
Ci biali! Wszystko już czyściłam, od lodówek po tyłki, ale czemu ta kobieta myśli, że potrafię wyczyścić przeklętego grizzli?
Stuart potrzebuje przestrzeni oraz czasu, zupełnie jakby to była lekcja fizyki a nie związek dwojga ludzi.
W budynku pachnie jak w szkole podstawowej – nudą, pastą do podłóg i wymytymi lizolem wymiocinami.
(…) bo tak to już jest z modlitwami. Są jak elektryka, wprawiają w ruch różne rzeczy.
Zasyłam świąteczne (i nie tylko) pozdrowienia,
Panienka Natalia
Kathryn Sockett
Media Rodzina
Liczba stron: 584
Ocena (moja): 5/6
3 komentarze
Gosia Oczko (zemfiroczka)
Panienko Natalio,
to się panienka szybko uwinęła z pisaniem. Ciekawe, czy dla odmiany, to panna Myrna w tym nie pomagała. To i ja wobec tego też biegusiem zabieram się za pościk.
Aha! Psze panienko, niech panienka dopisze, że rybkę do twarożku, bo tam tuńczyk jeszcze pływał.
Natalia Szumska
Ach! Wiedziałam, że zapomnę o kwintesencji 🙂
Done!
Ula Witkowska
O rety, rety!!! Ale fajosko! No bardzo mi się podoba, bardzo taki klimacik i jedzenia dużo, a jak wiadomo, jedzenie jest ważne 😀