Krótka (i zawiła) historia książek zakazanych
Mówią, by wrzucać ohydę, jaka się przydarza,
W studnię niepamięci lub za mur cmentarza
I że zło, gdy na kartach księgi zagości,
Skazi obyczaje naszej potomności;
Matką Występku wszak nie jest poznanie,
I takoż na niewiedzy cnota nie powstanie
Tragiques, Theodor Agrippa d’Aubigne, 1616
Na Krótką historię książek zakazanych czekałam z wielką niecierpliwością i spodziewałam się, że pochłonę ją jednym tchem w ciągu dwóch czytelniczych poranków i postawię na honorowym miejscu regału wśród innych genialnych książek o książkach. Nic takiego się nie stało. Nie, nie dlatego, że pozycja Fulda nie spełnia oczekiwań – powiem więcej – spełnia je aż nadto, jednocześnie (a może właśnie dlatego) pozostawiając pewien niedosyt.
W oryginale, tytuł książki brzmi mniej więcej Księga książek zakazanych i zdecydowanie bardziej pasuje do charakteru publikacji. Stanowi ona bowiem obszerny zbiór anegdot związanych z zakazywaniem książek jak świat szeroki, a historia długa. Matką wszystkich czarnych list jest indeks zakazanych książek, opublikowany przez Kościół katolicki, ale na nim (i na władzach kościelnych) jednak się nie kończy. Zakazywał (i organizował wygnania) już cesarz Oktawian August, zakazywali katoliccy Irlandczycy, których lista złożyłaby się na cały leksykon światowej literatury, zabraniali władcy i dyktatorzy, specjalnie powołane komisje czy wreszcie sami czytelnicy. Powody zakazów były przeróżne – względy moralne, religijne, wychowawcze, osobiste… Różni je wszystko, ale mają wspólny mianownik – zawsze prowadziły do skutku odwrotnego w stosunku do zamierzonego. Zakazane publikacje zyskiwały dzięki spisom i indeksom rozgłos, a co za tym idzie, także czytelników, osiągały zawrotne ceny na czarnych rynkach i budziły znacznie więcej emocji niż te dopuszczone bez problemu do druku i sprzedaży.Fuld z długiej historii literackiej cenzury, wybrał smaczki i historie warte zapamiętania. Z Krótkiej historii… dowiemy się na przykład, że w Kalifornii zakazano Czerwonego Kapturka – i to nie z powodu treści związanych z przemocą, ale z powodu… wina, które w koszyczku niósł babci Kapturek… Poznamy także historię prób zakazania Ulissesa, który ostatecznie w USA nie został ocenzurowany, ponieważ jak głosi wyrok, pozycja ta choć niewątpliwie może w wielu miejscach działać na czytelnika jak środek wymiotny, to nigdzie nie ma służyć za afrodyzjak. Lolita Nabokova z kolei, była sprzedawana niczym alkohol – od 18. roku życia. Zdarzało się również, że zakazywano jedynie kieszonkowych wydań niektórych książek, za powód podając podatność biedoty na literackie sugestie, bogatych zaś z racji majątku, uznając za inteligentniejszych. Cenzura nie ominęła też pozycji przez cenzorów (zapewne bogatych i inteligentnych) uznanych za niewłaściwe z powodu tytułu, który kojarzył im się jednoznacznie (np. książka Bikini, traktująca o skutkach prób jądrowych). Przykładami autor sypie jak z rękawa i robi to z dużą wprawą i ogromnym poczuciem humoru. Na zachętę dwa cytaty:
Jako skruszony katolik, szybko (…) przeszedł na katolicyzm i nie chciał stanąć z balastem swoich ilustracji do “Lizystraty” przed niebiańskim sędzią, najwyraźniej zakładając, że ów Sędzia łatwiej mu wybaczy homoseksualizm niż artystyczne frywolności.
Dawno wyśmiana jako paranaukowa, podjęta przez Dana Browna na potrzeby jego bestsellerowego thrillera “Kod Leonarda da Vinci” teoria, jakoby Jezus był w związku z Marią Magdaleną (…), stała się dla dwóch lokalnych polityków z włoskiego Ceccano powodem do publicznego spalenia 21 maja 2006 roku egzemplarza tej właśnie książki. Przemilczę nazwiska tych dwóch półgłówków, bo może od tego czasu zmądrzeli i w razie wątpliwości Jezus nie będzie zdany na ich chybioną próbę ratowania jego czci.
Krótką historię książek zakazanych czyta się długo. Autor zawarł w niej tyle informacji, że lektura wymaga pełnego skupienia – wystarczy chwila nieuwagi i wątek ginie. Czasem jednak ginie, nawet jeśli czytelnik wkłada w lekturę całą uwagę i skupienie – brak tu chronologii, geografii, podsumowań, a raczej występują w wersji szczątkowej. Kolejność i dobór tematów i tekstów wynikają raczej ze strumienia świadomości autora, co bywa bardzo męczące. Rozdziały aż proszą się o wstępy i wnioski, tymczasem stanowią jakby klasery ze zbiorami prasowych wycinków, dobieranych subiektywną ręką Wernera Fulda (dodajmy – dziennikarza). Tłumacz mógł się także postarać o sprawdzenie, czy książki, których tytuły podaje w dosłownym tłumaczeniu, nie ukazały się przypadkiem w Polsce – pod całkowicie innymi (np. Her Fearful Symmetry to wydane w 2010 roku Lustrane odbicie). Mimo to, książkę warto mieć i przeczytać, najlepiej kilka razy, bo zgromadzony w niej materiał, każdy właściwie podrozdział, mógłby stać się idealną bazą dla nowej powieści. Zwłaszcza, że perspektywa przyszłości nie jest kolorowa…
Lista zakazanych książek nie ma końca, a tytułów ciągle przybywa. To nic nowego – nowe jest to, że się o nich dowiadujemy. (…) Gdy po zakazie reklamy tytoniu i alkoholu uzyskamy społeczną zgodę, na mocy której sięganie po whisky lub papierosa w tekście literackim będzie postrzegane jako zagrożenie dla powszechnego zdrowia, (…), to w przyszłości doczekamy się powieści, w których już tylko kominek będzie dymił. Dobrze ułożone społeczeństwo uzna to za oczywiste i dopiero przyszła historia cenzury będzie się temu dziwić. Miejmy nadzieję.
P. S. Jest też wątek osobisty – Puszkin a cenzura! 🙂
Werner Fuld
Wydawnictwo MUZA SA
Liczba stron: 352
7 komentarzy
Natalia Szumska
Ależ zaszczyt mnie kopnął – dziękuję 🙂
Krystian Ka
Zainteresowała mnie ta książka. Chętnie poznam więcej tytułów zakazanych książek i powodów, dlaczego tak uczyniono. Wydaje mi się, że w książkach doszukiwano się czegoś, co tak na prawdę nie istniało i snuto tylko aluzje. Bardzo ciekawe.
Natalia Szumska
A mnie się wydaje, że to wszystko istniało, tyle tylko, że zakazujący do naturalnych rzeczy dopisywali nieistniejącą ideologię, trzecie (bo nawet nie drugie) dno, jednocześnie – zupełnie odwrotnie do zamierzeń – robiąc zakazywanym autorom reklamę. Powody czasem były tak durne, że tylko świadczyły o inteligencji cenzorów… Czy raczej o jej braku 🙂
Krystian Ka
Dokładnie tak, dlatego muszę sięgnąć po tę książkę 🙂 o głupocie ludzkiej też czasami warto poczytać 🙂
Gosia Oczko (zemfiroczka)
Nie trzeba szukać daleko – kilka lat temu kościół zrobił raban o Harrego Pottera 😉
Natalia Szumska
Pamiętam, pamiętam, Autor też 🙂
Natalia Szumska
Krystian, w punkt. Szczególnie o głupocie 🙂