“Nocny gość”, czyli dwa tygrsy w moim domu
Teraz, już od pięciu lat bez Harry’ego, Ruth potrafiła dopuścić możliwość, że pojawiają się dobrzy nieznajomi bez żadnego innego powodu, poza własna dobrocią. (…) czemuż Frida Young nie miałaby być kolejnym? Kobieta innego pokroju mogłaby przekonać samą siebie, że to Harry – wciąż w jakiś sposób obecny – przysłał Fridę, by zaopiekowała się jego żoną; ale nie Ruth, która ogólnie była optymistką, jeśli chodzi o życie pozagrobowe, ale nie pozwalała sobie na konkretne fantazje na ten temat.
Wszystko zaczęło się od tygrysa, którego starzejąca się Ruth usłyszała pewnej nocy w swoim domu. Nie była specjalnie przejęta – swoje w życiu już przeżyła – raczej zaciekawiona. W końcu w Australii podobno tygrysów nie ma… Potem wydarzenia potoczyły się lawinowo, a raczej w swoim tempie, zwłaszcza, że wiek Ruth nie pozwalał na rozwijanie skrzydeł, tudzież łap. Może to i lepiej, bo zjawiła się nieoceniona (i nieoczekiwana) pomoc – Frida Young – według własnych słów wysłana przez opiekę społeczną. Nieoceniona, bo nie dość, że dom błyszczy i lśni, kuchnia pachnie świeżym jedzeniem, a lekarstwa są codziennie na czas, to jeszcze jest się przed kim otworzyć, jest komu zaufać, komu opowiedzieć o fidżyjskim dzieciństwie. Chociaż, czy na pewno?
Po raz pierwszy od bardzo dawna postanowiłam przeczytać klasyczny kryminał. Nocy gość to faktycznie, jak głosi okładkowa reklama, książka hipnotyzująca. Czytałam ją z nieustannie rosnącym zdumieniem, zaciekawieniem, a przede wszystkim napięciem. Z każdą stroną potęgowały się wrażenia i po każdej miałam ochotę rzucić książką o ścianę – i, poważnie – to bardzo pozytywny znak, znak emocji, które we mnie budziła. Z resztą, zaczęłam nerwowo rozglądać się za drugim tygrysem w moim domu…Trudno ująć słowami temat i przesłanie Nocnego gościa. Na pewno jest to książka o przywiązaniu, chorobliwej samotności, uciążliwej starości i podatności na wpływy, ale też o odwróceniu ról rodzic-dziecko. To również powieść o niejednoznaczności działania ludzkiego umysłu i ludzkich motywów, o nieprzewidywalności tego, co może nas w nocy i w dzień odwiedzić.
Kryminał Fiony McFarlane, z tą nieprzewidywalnością, zmianami tempa i zwrotami akcji, ma w sobie to “coś”, tę nutkę kryminalną, której tak brakowało ostatnio moim lekturom. Jest zgrabnie i z humorem napisany, przyjemnie wydany i jakiś taki… australijski. Wszystko to sprawia, że staje się genialną propozycją na długie letnie wieczory.
***
Czy po Waszym domu też czasem przechadza się tygrys?
Fiona McFarlane
Wydawnictwo MUZA SA
Liczba stron: 320
Ocena: 4/6
10 komentarzy
Gosia Oczko (zemfiroczka)
Enigmatyczna recenzja, tak enigmatyczna, że jestem bardzo ciekawa treści 😉
ps. Puszkin <3 🙂
Natalia Szumska
Po tych 320 stronach ciężko napisać mniej enigmatycznie, żeby nic nie zdradzić 🙂
Magdalena Kijewska
A ja jej nie wzięłam.. bo ten tygrys przechadzający się po domu skojarzył mi się z jakimiś zjawiskami nadprzyrodzonymi 😀
Natalia Szumska
Hahahah! Nieee, nie ma tu nic nadprzyrodzonego 🙂
Fenko
Taka dobra książka, jak oceniasz, a nigdy nie słyszałam.
A co do tygrysów a Australii – zawsze myślałam, że są. Ale – moja skromna wiedza.
Natalia Szumska
Ja też nie miałam pojęcia, ale sprawdziłam i są tylko w ZOO 😉
Dobra książka, dobra – dlatego dostała ocenę dobrą, lepsze rezerwuję dla jeszcze lepszych 😉 A mogłaś nie słyszeć, bo premiera była w zeszłym tygodniu 🙂
Fenko
Ach, to dlatego nie doszły mnie słuchy. Tyle dobrych książek do przeczytania, chyba życia mi nie starczy.
Book Trapper
Ha, jaki model 🙂
Niestety tygrysy u mnie raczej nie spacerują, ale łosie….
Codziennie mijam wielką głowę jelenia, który wisi kilkadziesiąt centymetrow od schodów. Druga jest w piwnicy. Nawet nie spoglądam idąc do toalety. Brr
Kasia W.
Czuję się zachęcona do przeczytania 🙂
Beti G.
Jestem w trakcie czytania:)