literatura faktu

Ciekawe losy władczyń, czyli “Kobiety, które zawładnęły Europą”

 

Początek jest czarowną bajką, po której następuje krótkotrwała operetka wiedeńska i która kończy się tragicznie operą Verdiego.

 

Kobieta i władza to ciekawe połączenie. Nieszczególnie częste w europejskiej (i światowej) historii politycznej, dlatego tak często kobiety u władzy wkraczają do historii społecznej i historii mentalności, jako przypadki zupełnie niezwykłe. Ich osoby i dzieje życia obrastają w legendy, stają się przedmiotem uwielbienia, czasem kultu, a często bohaterkami bajek, filmów, powieści, scenariuszy teatralnych. O dwunastu władczyniach, które zapisały się w dziejach czymś niezwykłym, powstała książka Jeana Des Carsa Kobiety, które zawładnęły Europą. Najpotężniejsze królowe. Wspólnym mianownikiem nie jest wcale zapowiadana na okładce potęga (bo Krystyna, Zyta, Eugenia, czy Astrid potężne przecież nie były), ale to, że nie były tylko żonami swoich mężów. Czasem wręcz odwrotnie – to ich mężowie będą często pełnić role drugoplanowe.

Oto i one, sportretowane w swoich czasach i analizowane przez autora tego zbioru mini-biografii:

zdjęcie+2

Katarzyna Medycejska, XVI-wieczna królowa Francji, którą my znamy dlatego, że jest matką najmniej udanego polskiego władcy – Henryka Walezego. Wbrew swej woli (co oczywiste) zaangażowana w miłosny trójkąt i w dodatku częściowo (?) odpowiedzialna za rzeź hugenotów, która do historii przeszła pod nazwą Nocy Świętego Bartłomieja.

Elżbieta I, córka Henryka VIII, znanego szerszej publiczności z wielu filmów i zabójstwa większości żon. Blada królowa, nazywana Królową Dziewicą, jednak jak się okazuje, w sposób nieuzasadniony. Autorka pierwszego przed Królową Wiktorią angielskiego złotego wieku, choć na jej sumieniu ciąży legendarna śmierć szkockiej królowej, rudowłosej piękności, Marii Stuart.

Krystyna, córka Gustawa Adolfa, szwedzka królowa o męskim charakterze i podobnym wyglądzie, ostatnia przedstawicielka Wazów na szwedzkim tronie. Do historii przeszła jako ta, która nie dość, że abdykowała, to jeszcze przeszła na katolicyzm i uciekła do Rzymu.

Maria Teresa, pierwsza kobieta na habsburskim tronie, cesarzowa Austrii i królowa Czech i Węgier, której udało się to, co nie powiodło się Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu – wprowadzić kraj w wiek oświecenia i nowoczesność wieku XIX. Jedna  niewielu przedstawicielek płci pięknej (choć sama średnio urodziwa), która uzyskała (oczywiście pośmiertnie) szacunek Napoleona.

Katarzyna II, caryca Rosji, najbardziej rosyjska postać u władzy, choć nie płynęła w niej ani kropla słowiańskiej krwi. Niemka z urodzenia, Rosjanka z przeznacznenia, chce być Francuzką z poglądów. Inteligentka, wykształcona władczyni wielkiego kraju od zamachu stanu na chorego psychicznie męża – Piotra III, kolekcjonerka użytecznych kochanków, w tym polskiego króla.

Maria Antonina, przedostatnie dziecko Marii Teresy, żona ostatniego króla przedrewolucyjnej Francji – Ludwika XIV. Niewykształcona Austriaczka na nieprzychylnym francuskim dworze, ofiara czasów, konwenansów, rewolucji francuskiej i zbyt powolnych decyzji męża. W wyniku splotu tych wszystkich okoliczności, dosłownie i w przenośni… straciła głowę.

 
zdjęcie+3
 

I bardziej współczesna i o wiele piękniejsza część europejskich monarchiń, czyli:

Królowa Wiktoria, największa królowa brytyjska, pierwsza cesarzowa Indii, panująca sześćdziesiąt cztery lata gwarantka ponad partyjnej stabilności politycznej i rozkwitu imperium pod każdym możliwym względem. Poślubia swojego poddanego, księcia Alberta, z którym zorganizuje między innymi wielką Wystawę Wyrobów Przemysłowych Wszystkich Narodów, dzięki której kraj zyska większe niż dotychczas międzynarodowe uznanie.

Eugenia, andaluzyjska żona Napoleona III, olśniewająca figurantka Drugiego Cesarstwa i ostatnia cesarzowa. Pragnęła zostać aktorką, ale nie miała szczęścia i została cesarzową. Umarła dopiero po pierwszej wojnie światowej, była wiec świadkiem ostatnich prób utrzymania i ostatecznego upadku starego porządku.

Elżbieta (Sisi), królowa-legenda, olśniewająco piękna żona Franciszka Józefa, cesarzowa Austrii i królowa Węgier. Nieustanne problemy z teściową, życiowe tragedie i trudny charakter gnają ją w podróże przez całą Europę i pół świata, powodując tęsknotę męża. Jedna z podróży kończy się jej śmiercią z rąk zamachowca.

Zyta, ostatnia cesarzowa Austrii i Królowa Węgier, która obejmuje władzę wraz z mężem Karolem, po śmierci starego cesarza Franciszka Józefa i następcy tronu – Franciszka Ferdynanda. Za wszelką cenę, ale bezskutecznie, starają się doprowadzić do pokoju przez ostatnie dwa lata I wojny światowej. Większość życia spędza na wygnaniu z powodu bycia Habsburgiem, ale jako dziewięćdziesięciolatka wraca do Austrii. Jest jednym z ostatnich świadków wczorajszej i przedwczorajszej historii Europy.

Astrid, olśniewająco piękna królowa belgijskich serc, żona Leopolda III. Jedna z pierwszych kobiet posiadających prawo jazdy, postać niemal jednoznacznie pozytywna, zaangażowana w kraj i działalność dobroczynną, uwielbiana przez poddanych. Na szczęście lub nieszczęście nie doczeka tragedii II wojny światowej, ponieważ nie siedząc za kierownicą, zginie w wypadku samochodowym w 1935 roku.

I wreszcie Elżbieta II, miłościwie Brytyjczykom panująca od 1952 roku u boku księcia Edynburga, Filipa. Wnuczka królowej Wiktorii, odziedziczyła po niej charyzmę i nieugiętość, choć mało kto wie na przykład, że podczas II wojny światowej była szkolona na… kierowcę ciężarówek sanitarnych. Jedna z niewielu monarchiń, cały czas posiadająca poparcie znacznej większości Brytyjczyków. W ostatnim czasie zrobiła furorę rozczulającą rolą… dziewczyny Bonda w filmie otwierającym igrzyska olimpijskie w Londynie. (Jej “Good evening Mister Bond”  jest absolutnie niesamowite)

 
***

Książkę Carsa czyta się z prawdziwą przyjemnością niczym dobrą powieść, a w zasadzie 12 opowiadań z wartką akcją, choć przewidywalnym zakończeniem. Dobrego wrażenia nie zepsuło nawet nadużywanie wykrzykników, nieco zbyt daleko idąca fabularyzacja wydarzeń i błąd rzeczowy (Franciszek Ferdynand nie był bratem Franciszka Józefa). Nie wiem jednak, w jakim stopniu jest to zasługa autora (który niewątpliwie wykonał olbrzymią pracę źródłową), a w jakim – tych absolutnie (sic!) niesamowitych władczyń.

 
zdjęcie+4

Jean Des Cars
Wydawnictwo MUZA SA
Liczba stron: 336


Ocena: 4,5/6

 

9 komentarzy

  • Agata P

    Właśnie jestem w trakcie lektury (przy Sisi) i bardzo mi się ta książka podoba. Ładne wydanie, choć znalazłam kilka błędów np. brak kropki na końcu zdania, ale na szczęście nie jest to jakaś wielka wada 🙂

    Pozdrawiam

    • Natalia Szumska

      No właśnie… 🙂
      Moim zdaniem od Sisi dopiero zaczyna się dobić naprawdę ciekawie! Daj znać koniecznie, jak skończysz. Zyta i Astrid to moje nowe dwie wielkie miłości 🙂

    • Agata P

      Końcówka faktycznie najciekawsza, już jestem po. Historia Sisi mnie wzruszyła, przypomniałam sobie jak oglądałam serial animowany w dzieciństwie na podstawie jej życia… Zyta i Astrid – to było coś świeżego, przyznam, że nie znałam wcześniej tych dwóch królowych 🙂

  • Kaś

    Zabawny pomysł na selfie. 😉 Jestem pod dużym wrażeniem wydania – pamiętam, że kiedy dotarł mój egzemplarz, Mama otworzyła paczkę i wrzasnęła przez telefon, że jakaś śliczna książka przyszła. 😉 Co do samej treści nie wypowiem się jeszcze, ale już niedługo na pewno zabiorę się za lekturę. 🙂