Bez winy – ale czy na pewno?

Wygląda na to, że ostatnimi czasy dopadają mnie powieści trudne, mroczne, wymagające i wyczerpujące. W dodatku niebezpiecznie miejsca ich akcji leżą niebezpiecznie blisko koła podbiegunowego, co tylko dodatkowo potęguje ponury nastrój i chłód odbioru. Uwielbiam prozę Michaela Crummeya, autora nowofundlandzkiego, którego powieści niejednokrotnie mroziły mi krew w żyłach lub dostarczały nietuzinkowych wrażeń. Nie miałam wątpliwości, że[…]

Big Book Festival 2016!

Już trzeci rok intensywnie przyglądam się organizacji festiwalu Big Book. Za każdym razem myślę, że już lepiej, intensywniej, pomysłowiej (proszę, jakie słowotwórstwo) być nie może. A potem przychodzi czerwiec kolejnego roku i muszę zrewidować poglądy, bo każda edycja tego wydarzenia przerasta moje najśmielsze oczekiwania  i wystawia zenit mojego zachwytu na próbę.  I nie, nie zachwycam[…]