literatura faktu,  Wydawnictwo Czarne

Wywiad rzeka, czyli “Czesałam ciepłe króliki”

 

Po śmierci mamy przećwiczyła pani i zrozumiała, że bunt nic nie daje?
Tak, że nie ma się przed czym bronić, bo to nieodwracalne. A skoro jest nieodwracalne, to trzeba się od tego odseparować. każde takie przeżycie czegoś człowieka uczy. Tylko jedni przyjmują te nauki, a inni – nie. I przez całe życie są rozkojarzeni i nieszczęśliwi. A do tego nie można dopuścić. Zawsze się tym kierowałam i nie żałuję. Och, proszę pana, często to słyszę: “Tobie to dobrze, bo ty zawsze uśmiechnięta”.
Każdy może się uśmiechać.
Przecież nikt nikomu nie broni. Wobec tego wypijmy jeszcze trochę whisky. Sztuka życia, to też sztuka, proszę pana. Proszę sobie nalać i mnie nalać, bo może mi ręka zadrży (śmiech).

 

Ma 92 lata. Nic nie robi sobie z ryzyka, a ewentualne niebezpieczeństwa kwituje butnym a co mi się może stać? Najwyżej mogę umrzeć. Ojciec nazywał ją “kruszynką” i “słowiczkiem”, matka – “małpiszonem”. Urodziła się niedługo po pierwszej wojnie światowej, druga zaś zastała ją jako osiemnastolatkę z głową pełną planów. Planowała dziennikarstwo, ale zaangażowała się w konspirację, która doprowadziła ją na Pawiak, a potem do obozu w Ravensbrück. Na cztery lata pełne ciężkiej pracy i głodu i brudu. Ważyła 38 kg i… czesała ciepłe króliki. Po wojnie mieszkając w mieszkanku bez łazienki i bieżącej wody skończyła w Krakowie medycynę i wróciła do stolicy. Wychowała dwie córki i leczy do dziś. Znajomy, w którym  niedawno (!) się zakochała mawia, że nie jest stara, po prostu ma dużo lat.

O Alicji Gawlikowskiej-Świerczyńskiej usłyszałam któregoś dnia w Trójce i wiedziałam, że muszę przeczytać obszerny wywiad, którego na początku roku udzieliła Dariuszowi Zaborkowi, a który ukazał się nakładem Wydawnictwa Czarnego pod niesamowicie sugestywnym tytułem Czesałam ciepłe króliki.

Chciałabym wierzyć, że każdy z nas ma w sobie tę siłę, ten dystans i tę chęć, choćby nie było możliwości. Ale to jedynie pobożne życzenia, bo słabość przesłania oczy nam, urodzonym w XX wieku, który za szybko stał się XXI. Jak pisał Nietzsche, co nas nie zabije, to nas wzmocni, ale coraz częściej jednak zabija zanim zdąży wzmocnić. Według Alicji Gawlikowskiej-Świerczyńskiej człowiek jest w stanie  przeżyć wszystko, jeśli tylko nie ma nad nim czegoś obiektywnie wyższego, czegoś w rodzaju nieuleczalnej choroby. Wszystko bowiem zależy od nastawienia. Mówi:

Pan się podenerwuje tydzień, a potem się pan przyzwyczai. Niech Pan mi wierzy. Bo człowiek, gdyby tak się przejmował, toby właśnie nie przeżył.

Gawlikowska-Świerczyńska definitywnie, poza determinacją i optymizmem, wbrew pozorom miała też w życiu bardzo dużo szczęścia. To czyni ją osobą z krwi i kości. Nie zgrywa bohaterki, ani męczennicy. Nie udaje lepszej niż jest w rzeczywistości, nie kreuje siebie, nie wybiela, nie koloryzuje. Pamięć ma w głowie, nie na cmentarzu, daleko jej więc do martyrologii charakterystycznej dla byłych więźniów obozów. Deprecjonuje postawą i słowami zachowanie koleżanek strojących się w pasiaste chusty na rocznicowe obchody, czym pewnie nie wzbudza bezwarunkowej sympatii. Ale tym bardziej jest w swej relacji prawdziwa, tym bardziej ludzka.

Lektura Czesałam ciepłe króliki będzie lekcją nie tylko historii, ale i sztuk walki z przeciwnościami losu, lekcją samoobrony i anatomii zła. Ale żadna miarą nie będzie lekcją pokory.

Głupie gadanie, mnie to denerwuje. Może dla kogoś to wyło piekło, ale nie dla mnie. A kto wie, czym jest piekło i czy w ogóle istnieje?  Nigdy nie używam górnolotnych określeń.
To kwestia odczuć indywidualnych. Jedni dramatyzują, inni się nie poddają. Zawsze doszukiwałam się stron pozytywnych. Nie było tam przyjemnie, ale czy wszystko, co nas spotyka na co dzień, jest przyjemne? Na wolności dla młodej kobiety zawód miłosny, porzucenie czy obsesyjna zazdrość kochanka to też piekło.

 czesałam+ciepłe+króliki

Dariusz Zaborek w rozmowie z Alicją Gawlikowską-Świerczyńską
Wydawnictwo Czarne
Liczba stron: 200

Ocena: 5,5/6

 

5 komentarzy