Trochę wiosny, trochę zimy, czyli „Córka polarnika”
Przede mną lśniła na piasku wielka wyniesiona na mieliznę góra lodowa, wyciągając ku niebu swą długą smukłą szyję. Urzeczona ruszyłam w jej stronę, nagle jednak stanęłam jak wryta. U stóp lodowej góry leżał martwy pies. Miał jeszcze na sobie nietkniętą uprząż. W ostatnich dniach widziałam tak wiele śmierci, że powinnam była pozostać nieporuszona podobnym widokiem,[…]