Chorował na astmę, często duszności go łapały. No kto go weźmie do pracy, jak mdlał czasami? Zainteresowania, pasje? Nie wiem, u nas w domu pieniędzy na duperele nie było.
Nie ma wątpliwości, że żyjemy w pięknym kraju – zwłaszcza pod względem geograficzno-krajobrazowym. Polacy są całkiem mądrzy, nieźle wykształceni, urodziwi. Ale też z wiecznym kompleksem niższości, pogonią za zachodem (ucieczką przed wschodem?), a przede wszystkim społecznymi nierównościami, jak przystało na kraj kontrastów. Jeśli macie rodzinę, w której nikt nie nadużywa siły, macie, gdzie wracać wieczorem, a w dodatku w tym miejscu jest łazienka i toaleta, to jesteś w lepszej sytuacji niż prawie połowa Polaków. Jeśli w dodatku macie pracę, i pieniądze na ksiażki (i czekoladę), a wasi sąsiedzi nie są świrami, jesteście już w grupie uprzywilejowanej. A o tych, którzy tego wszystkiego nie mają (nawet w dalszej perspektywie) oraz o ich sposobach poszukiwania szczęścia pisze Paweł Piotr Reszka w zbiorze reportaży – Diabeł i tabliczka czekolady.
Teksty Reszki to historie jak z tabloidów. Ale nie są opowiedziane z szaleńczym pędem do ujawniania sensacji, za to z bólem i zaangażowaniem dziennikarza, który jest w środku wydarzeń i stanąć z boku po prostu nie może. Większość z nich dotyczy Lubelszczyzny, ale są zapewne reprezentatywne dla całego kraju. Nie są piękne, ale są polskie. Jest więc o świrach, konserwatystach, natchnionych, przestępcach, ofiarach, skromnych i roszczeniowych. Ich wspólnym mianownikiem jest rana. A agresorem – polska rzeczywistość.
Dla nich w zasadzie nie ma już ratunku, ale podobno do wszystkiego można się przyzwyczaić, we wszystkim można znaleźć swoją kroplę szczęścia. Bohaterowie reportaży Reszki szukają jej w ośmiu tabliczkach czekolady raz na dwa miesiące, w wierności przekonaniom, w komputerze, w Bogu, Radiu Maryja, w chwilach ulgi, w wiadrze z supermarketu zamiast toalety, czy hodowli… lwów. Można uznać ich za osobliwości, ale czy my wszyscy nie mamy kawałka z nich w naszej wschodniosłowiańskiej duszy? W każdym z nas czai się diabeł i czekolada. A to Polska właśnie.
Paweł Piotr Reszka, znajduje się w gronie zacnych dziennikarzy, parających się tym trudnym gatunkiem literackim, jakim jest reportaż. Stoi w jednym szeregu z Wojciechem Tochmanem, Małgorzatą Szejnert, Filipem Springerem, Mariuszem Szczygłem, czy Michałem Olszewskim. Jest mistrzem wbijania w fotel, tak snującym opowieść, że trzyma w napięciu do ostatniego słowa.
Należy mieć nadzieję, że nie chcemy żyć w takim kraju, że powinniśmy coś zrobić. Ale nie chodzi tu o emigrację, próżny bunt, pustosłowie i publikowanie coraz bardziej przygnębiających tekstów. Ale można zacząć od siebie i sąsiada. Można działać. A podobno na szczęście składa się sumaryczna liczba działań.
Paweł Piotr Reszka,
Agora
Liczba stron: 219
Ocena: 5/6
SKRÓT DLA OPORNYCH
Dla kogo na pewno tak: dla czytelników, którym nie jest obojętne to gdzie i jak żyją oraz tych, którym mrożące krew w żyłach historie nie utrudniają odbioru książki.
Kto powinien omijać: czytelnicy, którzy nie lubią prawdy, chętniej gustują więc w fikcji literackiej oraz ci, którzy wolą czytać o tematach przyjemniejszych niż polska bieda i zacofanie.
Lubię czytać prawdziwe, mocne historię dlatego wydaje mi się, że ta książka która wciągnie mnie i zmusi do myślenia. Na pewno się za nią rozejrzę.
Ostatnio mam ochotę na mocne, prawdziwe historie, które pokazują jakie życie jest naprawdę.
Reportaże czytujemy rzadko, ale sądzimy, że ten powinien przeczytać każdy Polak, któremu dobro ludzi nie jest obojętne.